piątek, 12 października 2018

Głosuj na nas - zbudujemy muzeum!

Nasze wielkopolskie powstania są bardzo popularnym tematem w trakcie kampanii wyborczych. Od wielu lat kandydaci obiecują, że doprowadzą do budowy Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Pewien poseł kilka lat temu grzmiał podczas uroczystości rocznicowej: My, posłowie Ziemi Wielkopolskiej nie ustaniemy, dopóki nie powstanie muzeum naszego zwycięskiego Powstania! Był zaskoczony, gdy potem zachęciłem go - zanim przystąpi do budowy - żeby odwiedził to, które jest na Starym Rynku w Poznaniu, w zabytkowym budynku Odwachu. Panie, panowie, uwierzcie - działa od r. 2002, od tego czasu powierzchnia zaprojektowanej od nowa ekspozycji została pogłębiona (do piwnic, bo rozszerzyć Odwachu się nie da). Jeśli ktoś o tym wie, to nie da za wygraną: No, jest, ale małe, a ma być duże. Na miarę Muzeum Powstania Warszawskiego. W roku okrągłej rocznicy, po konferencji prasowej marszałka wielkopolskiego, w poważnym dzienniku "Rzeczpospolita" ukazał się artykuł z podtytułem: "Poznaniacy pozazdrościli warszawiakom Muzeum i przystąpią do budowy Muzeum Powstania Wielkopolskiego". Napisałem list do redakcji - nie uwzględniono. Co się jednak dziwić mediom centralnym, jeśli nasi posłowie, radni czy kandydaci na takowych nie wiedzą (choć wiedzą np. nauczyciele i uczniowie, także... cudzoziemcy - można zajrzeć do księgi wpisów) , że jest takie Muzeum? Na palcach jednej ręki mogę wyliczyć radnych miejskich, którzy - w ciągu 12 lat odwiedzili to Muzeum, mimo że znajduje się trzy kroki od Placu Kolegiackiego i otwiera się tam tematyczne wystawy czasowe, na które radnych zawsze się zaprasza. Z jeszcze mniej znanych, czy ignorowanych przez polityków  muzeów wymienię Muzeum Martyrologii Wielkopolan - Fort VII (trochę dalej, przy ul. Polskiej). To akurat Muzeum liczni radni zobaczyli, a udało się to "sposobem": przewodniczący Komisji Kultury Rady Miasta, działając ze mną w zgodzie i porozumieniu, zarządził kiedyś "wyjazdowe" posiedzenie Komisji w tym miejscu. I wreszcie Muzeum Poznańskiego Czerwca. Jest czy nie ma? No, jest, obok Pomnika, ale małe, a ma być duże. Na miarę Muzeum Powstania Warszawskiego. Muzeum Czerwca 1956 powstało, zanim zrobiono w Warszawie Muzeum Powstania, ale w moim zakompleksionym mieście wszystko musi być na miarę czegoś, co jest gdzie indziej. Wczoraj na Fejsbuku dostrzegłem materiał wyborczy dwóch zbratanych kandydatów (jeden do Sejmiku, drugi gdzieś tam): zbudują Muzeum! Wprawdzie jakieś jest, ale w podziemiach Zamku Cesarskiego (nie godzi się), a ma być nowe, DUŻE (chciałoby się dodać: najlepiej siedmiopiętrowe na osiedlu Rataje) i - oczywiście  na miarę, także - jak czytamy - Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku.  Kandydaci zapewniają, że jest jeszcze wiele pamiątek Powstania Poznańskiego - Czerwiec 1956 (przypomnę, że jakkolwiek  bohaterskie, zostało spacyfikowane następnego dnia), dla których potrzebna jest przestrzeń. Zatem wiedzieli, jakie i gdzie są te pamiątki, ale dotąd tego nie ujawnili. Za to, jak się dowiadujemy z wyborczego materiału, obaj przyszli budowniczowie Muzeum (dużego, na miarę) "poświęcili niezliczone ilości godzin na rozmowy w tej sprawie". Tak to jest w naszym organicznikowskim Poznaniu: jedni budują, drudzy pier..lą.
A więc - na miarę. Zamiast zrobić na rocznicę Powstania Wielkopolskiego film fabularny na miarę możliwości recepcyjnych widowni, za, powiedzmy 10 mln, zrobiono film za 30 mln (rekordowy budżet!), zapowiadany w spotach jako "filmowe arcydzieło", a wycofany w kinach po trzech dniach. Największa, najkosztowniejsza klapa w historii polskiej kinematografii. Zbliżały się wybory, film miał otworzyć Marszałkowi Województwa drzwi do Parlamentu Europejskiego - nie udało się, bo był zrobiony "na miarę" - potrzeb i ambicji kandydata.

WIARA, RÓBTA NA SWOJĄ MIARĘ, ALE RÓBTA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz