Rok 1988. Święto Niepodległości jeszcze nielegalne.
Jesień roku 1988. W przestrzeni pojawił się już enigmatyczny termin "Okrągły stół". Że niby władza ludowa siądzie przy takim stole i będzie rozmawiać z... no właśnie, z kim? Z Prymasem? Z Wałęsą? Z kim jeszcze? Członkowie zdelegalizowanego w r. 1982 Związku "Solidarność" nie wiedzieli, że długo już toczą się dyskretne konsultacje: ekipa Jaruzelskiego, od r. 1986 (Gorbaczow) niepewna politycznej (w sensie: personalnej) opieki Moskwy, bezradna wobec gospodarczego bankructwa PRL, w końcu postanowiła zrobić krok do przodu i "poszerzyć bazę rządzenia" - dopuścić do władzy osoby, które społeczeństwo uzna za autentycznych przedstawicieli. Odwołanie delegalizacji NSZZ "Solidarność" oczywiście nie wchodziło w grę, a kluczowym partnerem miał być Kościół, który ewentualnie zaproponuje znaczące osoby z grona "umiarkowanych", choć związanych z Solidarnością. Jerzy Urban, wprawdzie minister, ale tylko rzecznik rządu, okazał się nie mniej przenikliwy niż Czesław Kiszczak - przekonał Jaruzelskiego: odrzucając urazy, spojrzeć perspektywicznie i do rozmów dopuścić skrzydło postkomunistyczne "Solidarności" (Geremek, Kuroń, Michnik). To się stało trochę później, na razie zgoda była co do tego, że wszelka aktywność "nielegalna" musi być zaniechana, a radykalne i młodzieżowe skrzydła ruchu oporu spacyfikowane. Wcześniej rząd PRL zliberalizował przepisy prawne działalności gospodarczej, inaczej mówiąc: stworzył dogodne warunki do uwłaszczenia swojej nomenklatury. Termin "prywatyzacja" w przestrzeni jeszcze nie funkcjonował, ale w tymże roku 1988 rodziły się finansowe kariery typów spod ciemnej gwiazdy (jak nasz poznański Gawronik, wybrany później na senatora III RP), których nazwiska niedługo pojawią się na liście "100 Najbogatszych Polaków".
*
Zdjęcie: 11.11.1988 - Poznań, przy kościele Jezuitów, po mszy św. w intencji Polski Niepodległej. Z kościoła wyszły także (a weszły w szyku marszowym) harcerki i harcerze ZHR. Niestety, licznie przybyło też ZOMO i za kilka minut będzie bić.
Czy to zgromadzenie groziło zakłóceniem ładu i porządku? Oczywiście nie. Atak ZOMO (a było sporo funkcjonariuszy i sprzętu; blokując wąskie staromiejskie ulice, zamknięto zgromadzonych w "kotle") miał jednak charakter prewencyjny: "Okrągły stół" tak, ale na Niepodległość zgody nie ma i nie będzie.

