Partyjni w "Solidarności"
Obywatele PRL dzielili się także na członków PZPR i "bezpartyjnych" (stosunkowo nieliczne były tzw. "stronnictwa sojusznicze" - Zjednoczone Stronnictwo Ludowe i Stronnictwo Demokratyczne - ich członkowie nie sytuowali się po stronie większościowej społecznie masy bezpartyjnych, ale stali niby obok "siły przewodniej" PZPR). W apogeum swojego rozwoju - w r. 1980 PARTIA liczyła ponad 3 mln członków, czyli niecałe 10% ogółu ludności. Po zalegalizowaniu NSZZ „Solidarność” oraz wprowadzeniu stanu wojennego w 1981, z PZPR wystąpiło 850 tys. członków (w tym ok. 33% wchodzących w jej skład robotników).
Szeregowi członkowie PZPR zapisywali się do NSZZ"S", ale prawdopodobnie nie ma statystycznych danych, w jakiej liczbie ogółem. Można wymienić kilku przywódców strajkowych i wybitnych działaczy "S", członków PZPR. Do partii należeli m.in Bogdan Lis (mechanik) z Gdańska, Andrzej Słowik (kierowca MPK) z Łodzi czy Zdzisław Rozwalak (ślusarz) z Poznania. Partyjni ludzie "S" "oddawali legitymacje" już w r. 1980 (jak Rozwalak), inni czekali, aż ich partia z szeregów wyrzuci. Po powstaniu "S" PARTIA miała wiec kłopot ze swoimi członkami, ale nie tylko z tymi, którzy z niej wystąpili. "Jak partia ma się porozumieć z Solidarnością, jeżeli nasze kierownictwo nie może się porozumieć nawet z szerokim aktywem" - powiedział w r. 1981 sfrustrowany działacz na zebraniu POP (Podstawowej Organizacji Partyjnej). "Góra nie wie, jak jest na dole" - na innym zebraniu wyraził się partyjny robotnik. Powstały wreszcie tzw. "struktury poziome", w których w skali kraju znany był Zbigniew Iwanów z Torunia, którego, mimo poparcia tzw. "dołów partyjnych", z PZPR za karę wyrzucono, a w stanie wojennym internowano. Dochodziło nawet do autentycznych wyborów wewnatrz partii; organizacja w zakładach "H.Cegielski" w Poznaniu wybrała na swojego I sekretarza inżyniera Edwarda Skrzypczaka, który w r. 1981, jako człowiek spoza ścisłej nomenklatury, "na fali odnowy" został I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego, choć po kilku miesiącach misja jego została przerwana delegowaniem do prac przemysłowch w Nigerii, także z przyczyny konfliktu z wieloletnim Komendantem Wojewódzkim MO i SB, u którego wykrył "sprawę korupcyjną". Postępujący rozkład partii spowodował, że po wprowadzeniu stanu wojenngo 13 grudnia 1981 r. administrację cywilną przejęło Ludowe Wojsko Polskie (np. wojewodów zastąpili generałowie - komisarze), ze skutkiem groteskowym i tragicznym jednocześnie.
Cofając się do początku - pierwszych tygodni po Sierpniu 80, hasło "Partyjni w "Solidarności" zilustruję "obrazami". Gdy w Poznaniu 11 września zebrani przedstawiciele zakładów pracy zawiązali się w MKZ NSZZ i wybrali jego prezydium, okazało się, że w jego pięcioosobowym składzie bezpartyjnych jest dwóch, a partyjnych trzech. Z kolei na zakończenie zebrania założycielskiego pewnej załogi, jego inicjator i organizator, człowiek starszy, zaproponował odśpiewanie "Międzynarodówki", choć sam się zreflektował i stanęło na hymnie. Wszelako po kilku miesiącach, gdy "S" okrzepła, na tzw. "masówce" (czyli ogólnodostępnym zebraniu) w zakładach "H.Cegielski", pewien mówca zaczął wystąpienie od donośnego: "Towarzysze!" Odpowiedziało mu zbiorowe buczenie i mimo, że sam się poprawił: "Znaczy, tego, chciałem powiedzieć, no, znaczy się, koledzy..." - mowy nie wygłosił.
Trzeba stwierdzić, że bezpartyjnym założycielom "Solidarności" partyjność niektórych kolegów nie przeszkadzała, a nawet... sprawiała satysfakcję. Partyjni niejako legalizowali ruch, swoją afiliacją do NSZZ"S" odpierali zarzut propagandy, że nowe, niezależne związki zawodowe organizują siły antysocjalistyczne, inspirowane przez wrogie ośrodki światowego imperializmu.
Wątek "byli partyjni w Solidarności" (jak Jacek Kuroń, Karol Modzelewski czy Bronisław Geremek) - to temat na odrębne hasło.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz