Alfabet "Solidarności"
Nędzyński Stefan (1919 – 2008).
Absolwent Gimnazjum i Liceum im. św. Marii Magdaleny w Poznaniu, student Uniwersytetu Poznańskiego. W kampanii wrześniowej 1939 – ułan poznański. Dostał się w ręce Rosjan, z więzienia NKWD w Przemyślu trafił do łagru w Obwodzie Archangielskim, następnie do pracy w fabryce w Kuźniecku. W wyniku układu Sikorski-Majski „wyszedł z Andersem” – został żołnierzem 2 Korpusu WP, bił się pod Monte Cassino. Po zakończeniu wojny studiował w Rzymie i Londynie; jako ekonomista, a także członek emigracyjnego kierownictwa PPS w Wielkiej Brytanii w r. 1952 rozpoczął działalność w Międzynarodowej Konfederacji Wolnych Związków Zawodowych. Działał na rzecz praw pracowniczych w Afryce i Azji; inspirował zakładanie związków zawodowych i uzyskał tam autorytet. W ostatniej fazie drogi życiowej był wieloletnim szefem Międzynarodowej Organizacji Związków Zawodowych Pracowników Łączności (w strukturze MKWZZ) z siedzibą w Genewie. Tam też z rodziną (z żoną - Szwajcarką, a wtedy także z adoptowaną dziewczynką z Afryki) do końca życia mieszkał. Był, z wyboru, tzw. „bezpaństwowcem”, pozbawiony przez polskich komunistów polskiego obywatelstwa, nie przyjął innego. Dysponował specjalnym paszportem (status „bezpaństwowca” był na Zachodzie uregulowany) ale, jak wyznał autorowi hasła w r. 1981 – w niezliczonych podróżach po świecie nigdy nie korzystał z linii Aerofłot, jak też z innych linii lotniczych Krajów Demokracji Ludowej. W czasie PRL nie był w Polsce znany, bo nie występował w RWE, ani nie pisywał w paryskiej „Kulturze”. Wiedział jednak, że jest aż nadto znany tam, gdzie trzeba, czyli w Moskwie. Był groźny: gdzieś tam, w obszarach imperialnej penetracji Związku Radzieckiego, w Afryce, Azji, zakłada zawodowe związki i tam cieszy się autorytetem. A co gorsza, legitymuje się tym, że jest socjalistą, przy czym tłumaczy, że Związek Radziecki nie jest państwem rządzonym przez robotników i chłopów, tylko przez bandę zwyrodnialców, którzy w czasie pokoju robotników traktują jak mięso armatnie podczas wojny. W r. 1981, w fazie rozkwitu „S”, w momencie chwilowej „odwilży” po „Porozumieniu warszawskim”, działacze „S” w Poznaniu dowiedzieli się urzędowo, że na granicy czeka do odbioru przesyłka „urządzenie poligraficzne”. Była to drukarka offsetowa, szczyt marzeń, została odebrana. Nadawca: monsieur Nedzynski, Geneve. Stefan Nędzyński był dobrze zorientowany: wcześniej nie wysłał sprzętu, obawiając się, że nawet się o tym nie dowiemy, więc szkoda pieniędzy i wysiłku. Wyczuł tę historyczną chwilę, a raczej moment. Sfinansował też zakup mikrobusa dla potrzeb NSZZ”S” Region Wielkopolska. Autor hasła w końcu poznał osobiście Stefana Nędzyńskiego, w Genewie, gdzie z Jego inicjatywy, w Jego biurze doszło do kameralnego spotkania z szefem amerykańskiej (największej) centrali związkowej AFL-CIO, zrzeszającej 54 związki zawodowe i 10 mln pracowników. Lane Kirkland, postać politycznie wpływowa pytał mnie np., czy rząd USA powinien teraz udzielać Polsce kredytów. Przedstawiłem swój pogląd, że dalsze pożyczanie rządowi PRL pieniędzy byłoby nieracjonalne, bo dziesięciomilionowa "S" nie będzie miała kontroli nad ich użyciem, czy po prostu skonsumowaniem; aż kiedyś przyjdzie czas oddania pieniędzy i na pewno ciężaru tego nie poniosą członkowie Biura Politycznego KC PZPR. Nędzyński ocenił spotkanie jako udane. Stefan (przejście na "Ty" - z Jego, oczywiście inicjatywy, było bezceremonialne) miał rozlegle (jawne, nie tajne) kontakty, wielką estymą cieszył się w Japonii. Został zaproszony na I Zjazd „S”, władza ludowa odmówiła wizy wjazdowej. Musiał odczekać do II Zjazdu w r. 1990. Został honorowym członkiem NSZZ „Solidarność” i… jest nim do dzisiaj. W pogrzebie w Bernie (Szwajcaria) uczestniczyli minister Anna Fotyga w imieniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Janusz Pałubicki i Jerzy Langer w imieniu NSZZ"S" i autor hasła, wówczas przewodniczący Sejmiku Wielkopolskiego.
_________________________________________________
Na zdjęciu Stefan Nędzyński w Poznaniu, 2000 r.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz