poniedziałek, 23 listopada 2020

                                        Alfabet "Solidarności"


Tygodnik Solidarność

W r. 1981 zaczęło się – co zrozumiałe – od ustanowienia osoby redaktora naczelnego. Na posiedzeniu KKP kandydaturę autora hasła zgłosił przewodniczący MKZ KGHM Lubin (Zagłębie Miedziowe) Ryszard Sawicki. Dymarski podziękował za wyróżnienie, ale wskazał na Karola Modzelewskiego świadom, że wcześniej w rozmowach kameralnych Karol propozycji nie przyjął. Dotychczasowy rzecznik KKP (cieszący się w tym gronie niekwestionowanym autorytetem nie tylko jako naukowiec - historyk średniowiecza) obawiał się, że jego osoba, za młodu marksisty, a później więźnia politycznego PRL, z urodzenia Żyda, wywoła kontrowersje w konkurującym o wpływy polityczne gremium, inaczej mówiąc w świeckim otoczeniu sekretariatu Episkopatu Polski. Modzelewski zatem nie zgodził się kandydować. Lech Wałęsa zaproponował Andrzeja Micewskiego,* informując, że tenże wyraził gotowość przyjęcia funkcji redaktora naczelnego. Przewodniczący  dał do zrozumienia, że jego kandydat cieszy się poparciem najwyższych czynników kościelnych. Mimo to, kandydatura ta została odrzucona, niejako przez aklamację. Niektórzy członkowie KKP znali to nazwisko, ale nie traktowali Micewskiego jako człowieka Solidarności. Poza tym byli już uodpornieni na podobne rekomendacje, których nie dało się jawnie zweryfikować. Wobec argumentu, że to musi być ktoś „nasz”, Wałęsa nie nalegał.  Na czyjś wniosek wybór redaktora naczelnego odłożono. Ostatecznie, po kuluarowych uzgodnieniach kompromisowym kandydatem został dobrze znany zebranym Tadeusz Mazowiecki, którego KKP przez aklamację mianowała.  Mazowiecki samodzielnie skompletował zespół, w którym funkcję sekretarza redakcji powierzył Krzysztofowi Wyszkowskiemu. Autora hasła roboczo łączyła z red. naczelnym sprawa przydziału papieru poligraficznego, bo w tym zakresie władza oczywiście czyniła obstrukcję. Merytorycznie pojawiła się pewna różnica. Po „kryzysie bydgoskim” i „porozumieniu warszawskim”  dziennikarz przeprowadził z Dymarskim, członkiem byłego już  Krajowego Komitetu Strajkowego rozmowę, gdzie zawarty był opis tamtych dni, przebiegu negocjacji z rządem, ocena zawartego porozumienia i jego następstw. Pan Tadeusz nie przyjął tekstu do druku, uznając zapewne, że redukuje on pożądany optymizm wynikły z odwołania strajku generalnego i zawartego z władzą porozumienia tzw. "warszawskiego". Autor hasła nie miał Mu tego za złe. 

                                         * * * 


 * Wikipedia: W 2006 r. dziennik „Rzeczpospolita” podał, że Andrzej Micewski przez dziesięć lat (od połowy lat 70.) współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa jako TW pod pseudonimami Michalski i Historyk

Z dokumentów, które ujrzały światło dzienne (i ocenianych przez historyków w publikacjach)  wynika jednak, że Micewski - cieszący się zaufaniem wśród  najwyższej hierachii Kościoła - do końca nie zrezygnował z tajnej, agenturalnej współpracy z SB. W okresie legalnej "S" 1980-81 spotykał się tajnie i podejmował w swoim raczej imieniu ustalenia z generałami SB  - także w sprawie obsady personalnej Tygodnika Solidarność (sprawa obiektowa SB kryptonim "Walet"). Chciał być jednocześnie niezależnym katolickim publicystą i zależnym od SB agentem, uznając przed soba, że jest człowiekiem, który prowadzi "wielką grę". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz