piątek, 31 stycznia 2020


 FELIETONY Z LAT 90. PUBLIKOWANE NA ŁAMACH "TYGODNIKA SOLIDARNOŚĆ"




      Wybór należy do ciebie

    W powyborczych komentarzach nie zauważyłem stwierdzenia, że wyborcy odrzucili propozycję skrajną: partię prof. Giertycha. Społeczeństwo oddaliło tymczasem obawy wielu intelektualistów, że nastroje antysemickie w Polsce wykraczają poza średnią europejską. Objaśnienie polskich kłopotów spiskiem niemiecko-żydowskim okazało się dla rzekomo zdezorientowanej publiczności nieprzekonywające. Korzyść wynikająca z występów p. Giertycha i jego kandydatów jest taka, że każdy obywatel mógł usłyszeć i zobaczyć, gdzie na mapie politycznej jest skrajność i jakim językiem się posługuje. Wciąż jeszcze myli się bowiem odmienność, inność ze skrajnością.
     W demokracji skrajności mogą się pokazać, przemówić i nie są już złowrogą zagadką, służącą innym ekstremizmom do straszenia społeczeństwa. Straszak „ciemnych sił” może przecież służyć wszystkim stronom politycznej konkurencji. Jedni mogą straszyć zmową Żydów i filosemitów, inni - spiskowymi knowaniami antysemitów. Partia, w rodzaju wyżej wspomnianej, nie spiskuje, a odkrywa karty, karząc wierzyć, że Żydzi i Niemcy sposobią się do unicestwienia Narodu. Wielką  korzyścią tej (niekontraktowej) kampanii wyborczej było publiczne wystąpienie przedstawicieli mniejszości narodowych. Niemcy w Polsce, wychodząc z politycznego niebytu, przestają być tajemnicą. Poznaliśmy nazwiska i twarze ich kandydatów, deklaracje lojalności wobec państwa polskiego i oczekiwania. (W nawiasie trzeba dodać - żeby nie popaść w przedwczesną euforię - że żyje i wciąż działa na Tej ziemi dobrze osadzona mniejszość, która do wyborów nie stanęła - siatka KGB).
     Nie udzielił mi się lament części polityków i komentatorów z powodu wyniku wyborów. Zawołania o rychłym terminie następnych wyborów są nieprzemyślane, jeśli nie podyktowane partyjnym partykularyzmem. Znów - rzekomo - społeczeństwo nie zdało egzaminu, więc niedługo musi przystąpić do poprawki. Co miałoby być poprawione? Zgodnie z intencjami autorów fatalnej ordynacji, społeczeństwo miało zademonstrować niechęć do Porozumienia Centrum, w żadnym wypadku natomiast nie oddawać tylu głosów na ZChN i KPN. To naprawdę nie było przewidziane i dlatego wybory należy rychło powtórzyć. Kto miał dostać więcej głosów - niech czytelnik łaskawie dopowie sobie jak zechce. Analogia z wyborami prezydenckimi powinna wreszcie zmusić niektórych polityków albo do autopoprawki, albo do rezygnacji. Wtedy walczono z Wałęsą, przegrano z Tymińskim. Tym razem całoroczne wysiłki (odsuwanie wyborów, „przepchnięcie” kuriozalnej ordynacji, prasowe insynuacje) w celu dezawuacji najgroźniejszego rywala - koalicji Porozumienia Centrum i Komitetów Obywatelskich okazały się po części skuteczne, ale szczęśliwie z Unią Demokratyczną nie wygrała Partia X, lecz ZChN i KPN. Odpowiedzialny, choćby zawiedziony, polityk winien być zainteresowany tym, aby nie doszło do „przyspieszenia” następnych wyborów. Skutek mógłby być taki, że frekwencja spadłaby do 10%, z czego połowa głosów przypadłaby komunistom, a druga połowa Partii Piwa. Owocem wieloletnich zmagań i ofiar byłby parlamentarny pluralizm: komuna kontra skauci piwni. Wszyscy inni zeszliby na pozycje wyalienowanych ze społeczeństwa ekstremistów.
     Zamiast więc biadolenia nad wynikiem wyborów, należałoby powiedzieć „zdezorientowanemu” społeczeństwu: przepraszamy. My, obecni przyśpieszacze następnych wyborów, przepraszamy za ich odwlekanie w nieskończoność, za matactwa z ordynacją, za nieodpowiedzialność. To nie ciemne siły dezorientowały społeczeństwo, ale znani politycy jednej orientacji, których zamiary, poglądy i umiejętności od dawna nie były zagadką.
     Zamiast chociaż odrobiny pokory mamy do czynienia z pokazem intelektualnego kiczu, wspartym jarmarczną brawurą i polityczną niegodziwością. Redaktor dziennika reprezentującego Unię Demokratyczną* publicznie porównuje konkurencję - „Express Wieczorny” - do prasy komunistycznej z roku 1968. Ten sam, zaproszony do studia TV czołowy propagandzista byłego obozu antywałęsowskiego, wciska prezydentowi do ręki „klucz do więziennej celi”. Dosyć tej prymitywnej retoryki, dosyć szczucia. Wzniecanie nienawiści jest zawsze obosieczne.
     Wybory mamy za sobą. W niektórych umysłach znów pojawia się alternatywa: zamienić społeczeństwo na inne, czy edukować to, które jest? Uczyć się razem z nim. Palenie mostów albo zdrowie. Wybór należy do ciebie.
                                                                                                                  15.11.1991
__________________________________
* Adam Michnik

                                                                                                                                         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz