Po zakończeniu emisji filmu „W Solidarności” Henryk Wujec powiedział do
kamery, że dzieło jest prawdziwym obrazem rzeczywistości, ponieważ twórca
Bolesław Sulik*(1) jest człowiekiem uczciwym. Adam Michnik stwierdził w dyskusji
telewizyjnej, że serial jest przepojony duchem patriotyzmu, bo autor jest synem
generała Sulika, żołnierza spod Monte Cassino. Jan Lityński, który chyba najuważniej
oglądał dzieło, stwierdził pojednawczo: Sulik zrobił film o ludziach, których
znał, z którymi współpracował i przyjaźnił się.
Polak żyjący za granicą skazany jest na nieliczne znajomości z ludźmi w
kraju.*(2) Emigrant opiera się na kilku przyjaźniach zawiązanych w przeszłości.
Jakiekolwiek by miał kontakty, korespondencyjne czy fizyczne z krajem - dla
niego czas krajowy jest w znaczącym sensie zatrzymany. Dobrze jest, jeśli ma
okazję i ochotę poznać innych ludzi. Emigrantka osiadła w Szwecji od r. 1968,
osoba zasłużona dla opozycji lat siedemdziesiątych i Solidarności pani Maria Borowska, wyznała mi po spotkaniu w ambasadzie z szefem Urzędu Rady Ministrów Andrzejem Żabińskim (Porozumienie
Centrum), że “oni” (wcześniej poznała J.K. Bieleckiego - Kongres
Liberalno-Demokratyczny): “Ci, którzy teraz są u władzy są do rzeczy, a nawet
sympatyczni i prostolinijni. Należę, tak jak i pan kiedyś należał, do
demokratów, ale widzę, że tamci nie wszyscy są tacy dranie”.
“Tamci”. “Demokraci”. Pani Maria czytała regularnie “Gazetę Wyborczą”,
kierowaną przez starych, wypróbowanych w przyjaźni i walce z totalitaryzmem
przyjaciół. Lektura gazety codziennie utwierdzała ją w przekonaniu, że „nasi”
nadal walczą o te same wartości - teraz z totalitaryzmem w narodowym
przebraniu, który (o pułapko historii!) ma zastąpić komunizm. Nasi więc
niezmiennie są demokratami, zatem „tamci” - ich przeciwieństwem. Trwogę budzą
doniesienia, że „tamtych” jest coraz więcej, a stanowią szarą, nierozpoznaną
masę. Jeśli ktoś z tamtej masy się wyróżnia, to groźne, autorytarne indywidua.
Wielkiego utrapienia przysparza też Wałęsa. Były lata w stanie wojennym i po, że
był z naszymi. Teraz jest z tamtymi. A jeśli, jak mówią sceptycy, z tamtymi też
nie jest? To z kim trzyma? Z motłochem? Jeszcze gorzej.
Rozważania te bynajmniej nie skończyły się wraz z nakręceniem filmu
Bolesława Sulika „W Solidarności”. One trwają. Wśród „tamtych” pojawiały się
pytania, dlaczego „nasi” nie widzą realnych zagrożeń, dlaczego problem Tymińskiego, "człowieka znikąd", który w pierwszej turze wyborów prezydenckich pokonał Tadeusza Mazowieckiego - i jego elektoratu dostrzegli dopiero po ogłoszeniu wyniku wyborów? Ja wiem:
brakowało im czasu na obserwację. Oni (przepraszam: nasi) musieli poświęcać
długie godziny, dni i noce, na rozważania o fenomenie braci Kaczyńskich (którzy jednak nie wzięli się znikąd; Lech w latach 70. działał z WZZ w Gdańsku, w Sierpniu 1980 r. był na Stoczni i tak później dalej, drugi łotr, Jarosław, w latach 70. współpracował z Biurem Interwencji KSS"KOR", ale - nie byli
przewidziani przez obiektywne prawa historii do uzyskania realnych wpływów). Sprawa na przykład
obecności wojsk sowieckich w Polsce w rozmowach „naszych” siłą rzeczy schodziła
na daleki plan.
„Rozmowy w kuchni”*(3) zaprezentowane w telewizyjnym serialu „W Solidarności” można by kontynuować, ze względu na koszty - w formie
niedzielnego słuchowiska radiowego. Tytuł, oczywiście „NASI”. Nie będzie tam
mowy o cenie jedzonego właśnie sera ani o rządzeniu, ani też nie padnie słowo
„państwo”. Będzie rozmowa o wadach Wałęsy, o nikczemności jego otoczenia i o
filozofii bycia tu i teraz. Władek*(4) skoncentruje się na odwiecznym problemie
niesprawiedliwości historii; Zbyszek*(5) będzie rozwiązywał zagadnienie
osamotnienia przywódcy; Janek, *(6) który już zajmował wysokie stanowisko ministerialne, opowie nam co tydzień o Wałęsie, który jest dobry, gdy walczy,
a zły, kiedy ma władzę. Adam*(7) będzie wieszczył, że widzi czarno. Basia...*(8) Nie
wiem, o czym będzie mówić Basia. Heniek?*(9) Heniek nic nie powie. On był, jest i
będzie od roboty. Dopilnuje, żeby co niedzielę wszyscy się zebrali przed
mikrofonem. Od czasu do czasu zjawi się pan Tadeusz.*(10) Będzie mowa o jego
zaletach, przy czym Władek będzie się upierał, że "naszym" kandydatem na prezydenta powinien był być Bronek.*(11)
Można być uczciwym, być patriotą, zdolnym filmowcem i zrobić film propagandowy,
w którym nie tylko część rzeczywistości przedstawia się jako całość, ale używa
sprawdzonych technik manipulacji obrazem, skojarzeniami, resentymentami. W imię
„słusznej sprawy” można zrobić wszystko. Adam Michnik powiedział w telewizji, że przecież to nie był film o
wszystkich, to był film o tych, którzy przegrali!
Serial „W Solidarności” był opowieścią o rozgoryczeniu środowiska, które
chwilowo nie wzięło takiej władzy, jaką chciało mieć. Zła historia nie
zepchnęła tych ludzi w niebyt: są posłami, przywódcami liczących się
organizacji politycznych, pretendujących do władzy, dysponują wpływowymi
gazetami, rozgłośniami radiowymi, w poważnym stopniu telewizją. Jeśli ten stan
jest wybrykiem historii, jeśli demokraci znaleźli się w sytuacji nienormalnej,
to... jaką normalność będą tworzyć, gdy demokracja znów pozwoli im objąć
rządy? Czy wtedy w ogóle będzie jakieś miejsce dla „tamtych”?
Ma częściowo rację Michnik, że powinien powstać „inny film na ten sam
temat”. Niezupełnie na ten sam temat - na temat Solidarności. Jeden z odcinków
powinien być opowieścią o tych, którzy naprawdę przegrali. Znam takich. Jest
ich wielu. Nie są ani naszymi, ani tamtymi. Siedzieli w więzieniach tak, jak
Władek, Zbyszek i Basia. Wielu utraciło zdrowie, niektórzy są kalekami, inni
zapłacili rozpadem rodziny, nieodwracalnym przerwaniem kariery zawodowej. Nie
mają wpływu na nic i nie mają dość pieniędzy na utrzymanie domu. To ich
wykiwała historia. To im w gruncie rzeczy „nasi” przylepili kiedyś określenie:
Ci, co się nie załapali. Chcę wierzyć, że nieświadomi cynizmu takiego myślenia.
Znam tylko cząstkę tych, którzy zawierzając bezgranicznie swoim głośnym
przywódcom, byli z nimi solidarni w strachu - choćby tylko zapełniając kościoły
podczas nabożeństw rocznicowych. Na ogół nie nagradza ich historia. Ale znam
przecież takich, którzy biorąc cięgi od ludzi Jaruzelskiego i Kiszczaka,
obrywali od swoich. Rozgoryczeni „nasi” nie chcą pamiętać, jak deprecjonującą
szeptanką, intrygą wyrzucali za burtę innych, naiwnych, którzy sądzili, że
ciągle toczy się walka o Solidarność. Nikt im nie powiedział, że chodzi już o
co innego: o podział władzy. Przegrywali więc i musieli przegrywać. Było nas za
dużo do podziału. Nie zmieścilibyśmy się w jednej kuchni.
Władek powie o nich w filmie: Ci, którzy nie byli z nami, którzy nie mieli
odwagi iść z Wałęsą, którzy nie mieli odwagi wziąć odpowiedzialności za okrągły
stół. Brzydko, ale mam nadzieję, że gorycz ustąpi sprawiedliwemu rozumowi.
30.08.1991
___________________________
*(1) Bolesław Sulik, 1929 - 2012. W Anglii od 1946, w 1991 powrócił do Polski. W latach 1993 -1999 w KRRiTv. Jako młodzieniec i syn generała "od Andersa" uległ pokoleniowemu trendowi i zapisał się nawet do partii komunistycznej , która przez jakiś czas była w GB legalna. Poza tym kulturalny, dobrze wychowany człowiek.
*(2) Dzisiaj bym tak nie uogólnił, ale do końca lat 80. wydawano paszporty z "prawem do jednorazowego przekroczenia granicy".
*(3) Długi fragment filmu to właśnie rozmowy w scenerii kuchennej.
*(4) Frasyniuk
*(5) Bujak
*(6) Lityński, był doradcą ministra pracy Kuronia
*(7) Michnik
*(8) Wujec
*(9) Toruńczyk, na emigracji od 1980 r. w Paryżu, tamże założyła pismo "Zeszyty literackie". Jednak Jerzy Giedroyć, przez dekady wydawca m.in "Zeszytów historycznych" poczuł się dotknięty i mawiał: "Ja Toruńczyk do ręki nie biorę". Historycznie sprawa miała dalszy ciąg. W którymś momencie Michnik zaczął ogłaszać "w trybie towarzyskim", że po śmierci Giedroycia jest gotów przejąć schedę. W podobnym trybie Jerzy Giedroyć powiadomił szeroko rozumiane "towarzystwo", że po nim (tak zwanej) "Kultury paryskiej" po prostu nie będzie. Do dziś sądzę, że miał rację.
*(10) Mazowiecki
*(11) Geremek
Nota historyczna. Wałęsa został prezydentem, a nowym premierem Jan Krzysztof Bielecki z Gdańska. Film Sulika "In Solidarity" wyprodukowany dla telewizji w Wielkiej Brytanii, emitowany wkrótce w odcinkach w TVP, wywołał poruszenie. Kwestionowano jego gatunkową kwalifikację jako "dokumentalny". I tak, gdy narrator mówił o wsi polskiej, widz widział samotnego chłopa z koniem w polu - tak, jakby traktorów tu jeszcze nie znano. Było zbliżenie na dłoń Wałęsy: na palcu wielki sygnet ze szczerego złota - w istocie tandetny zabieg, to była inna dłoń. Sulika, związanego emocjonalnie z "naszymi" poniosło. Później, gdy poznaliśmy się bliżej w KRRRiTv, Bolesław przyznał, że z tym sygnetem to... może przesadził.
Na zdjęciu: "Bój o rejestrację" NSZZ "Solidarność".Warszawa 1980 r.
fot. J.J.Ostałowski
___________________________
*(1) Bolesław Sulik, 1929 - 2012. W Anglii od 1946, w 1991 powrócił do Polski. W latach 1993 -1999 w KRRiTv. Jako młodzieniec i syn generała "od Andersa" uległ pokoleniowemu trendowi i zapisał się nawet do partii komunistycznej , która przez jakiś czas była w GB legalna. Poza tym kulturalny, dobrze wychowany człowiek.
*(2) Dzisiaj bym tak nie uogólnił, ale do końca lat 80. wydawano paszporty z "prawem do jednorazowego przekroczenia granicy".
*(3) Długi fragment filmu to właśnie rozmowy w scenerii kuchennej.
*(4) Frasyniuk
*(5) Bujak
*(6) Lityński, był doradcą ministra pracy Kuronia
*(7) Michnik
*(8) Wujec
*(9) Toruńczyk, na emigracji od 1980 r. w Paryżu, tamże założyła pismo "Zeszyty literackie". Jednak Jerzy Giedroyć, przez dekady wydawca m.in "Zeszytów historycznych" poczuł się dotknięty i mawiał: "Ja Toruńczyk do ręki nie biorę". Historycznie sprawa miała dalszy ciąg. W którymś momencie Michnik zaczął ogłaszać "w trybie towarzyskim", że po śmierci Giedroycia jest gotów przejąć schedę. W podobnym trybie Jerzy Giedroyć powiadomił szeroko rozumiane "towarzystwo", że po nim (tak zwanej) "Kultury paryskiej" po prostu nie będzie. Do dziś sądzę, że miał rację.
*(10) Mazowiecki
*(11) Geremek
Nota historyczna. Wałęsa został prezydentem, a nowym premierem Jan Krzysztof Bielecki z Gdańska. Film Sulika "In Solidarity" wyprodukowany dla telewizji w Wielkiej Brytanii, emitowany wkrótce w odcinkach w TVP, wywołał poruszenie. Kwestionowano jego gatunkową kwalifikację jako "dokumentalny". I tak, gdy narrator mówił o wsi polskiej, widz widział samotnego chłopa z koniem w polu - tak, jakby traktorów tu jeszcze nie znano. Było zbliżenie na dłoń Wałęsy: na palcu wielki sygnet ze szczerego złota - w istocie tandetny zabieg, to była inna dłoń. Sulika, związanego emocjonalnie z "naszymi" poniosło. Później, gdy poznaliśmy się bliżej w KRRRiTv, Bolesław przyznał, że z tym sygnetem to... może przesadził.
Na zdjęciu: "Bój o rejestrację" NSZZ "Solidarność".Warszawa 1980 r.
fot. J.J.Ostałowski

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz