Płot
powstał lata temu z grubszych i cieńszych kijków, bez użycia gwoździ i od
pewnego czasu obala się częściami w jedną lub drugą stronę. Psuje się skądinąd
zawsze pod nieobecność gospodarza, nie można więc wykluczyć, że z udziałem
ludzkiej, niegodziwej czy bezmyślnej ręki. Szukanie winnych zajęłoby czas
niezbędny do naprawy uszkodzeń. Rzekłbyś: albo walka, albo praca. Wybrałem
pracę. Tak mi się zdawało. Aż raz zatrzymał się wójt na drodze, patrzy i tak
mówi: Co pan tak walczysz z tym płotem? Zamów pan ludzi, zrobią płot nowy.
Tylko nie dawać zaliczki przed ani w trakcie pracy, bo potem trzeba walczyć,
żeby robili.
Ledwo
odjechał, usłyszałem z tranzystora wiadomość: po kolejnym przesileniu rządowym
pan Prezydent proponuje, aby ludzie walki dostali odznaczenia, a do pracy
wzięli się ludzie pracy. Podobną propozycję Lech Wałęsa złożył pod koniec roku
1981. Odnosiło się to do działaczy NSZZ Solidarność. Nie było mowy o
odznaczeniach, bo związek zawodowy, którego Lech był przewodniczącym ich nie
miał, a państwo, którego teraz jest prezydentem, ma ordery i krzyże. Wałęsa
zaczął wówczas realizować swoją propozycję i tak na przykład na stanowisko
rzecznika Komisji Krajowej zaproponował nieznanego człowieka, który przedstawił
się jako potomek ochotników antyrosyjskich walk powstańczych z lat 1831 i 1863,
został pozytywnie przegłosowany i zaraz wziął się do pracy. (Efektem była seria
oświadczeń napisanych w języku zrozumiałym dla członków Biura Politycznego PZPR
i niektórych naszych ekspertów). Długo to i on nie popracował, któtko przed
stanem wojennym wyjechał za granicę, a w kilka dni po 13 grudnia wylądował w
kraju. W stanie wojennym przeszedł w stan spoczynku, a do pracy wzięli się
ludzie walki.
Można
powiedzieć: stare czasy, teraz - gdy pryncypia ostatecznie zostały wybrane (tak
mówi prezydent) - nie rysują się zagrożenia, które wystawiłyby ludzi pracy na
próbę walki. Nasuwa się jednak mnóstwo wątpliwości. Jak obiektywnie i
sprawiedliwie odróżnić jednych od drugich? Losowo czy w oparciu o gruntowny
proces weryfikacji? Czy kryteria będą jednoznaczne? Jeśli na przykład ktoś
walczył od 14 grudnia 1981 do, powiedzmy, Sylwestra, a potem przestał, bo się
wystraszył, albo uznał, że to nie ma sensu - czy nadaje się do pracy? Czy fakt
odbywania kary więzienia (nie z własnej woli przecież) ma być automatycznie
zaliczany do walki, jeśli odsiadka bez obowiązku pracy polega na bierności? A
kwestia okoliczności łagodzących, na przykład rzetelna współpraca z komendantem
aresztu czy służbami śledczymi? Czy zastosuje się przedawnienie? Czy nie
rozpęta się spirala pomówień i oszczerstw podporządkowanych doraźnej grze
politycznej i zwykłym międzyludzkim rozgrywkom? Jeśli na przykład ktoś w
zacietrzewieniu ogłosi publicznie, że obecny premier w latach 80’ pod
płaszczykiem działalności w Związku Młodzieży Wiejskiej kolportował nielegalne
druki - jak on obroni się przed pomówieniem? Kto weźmie na siebie ciężar
weryfikacji, kto uniesie moralną odpowiedzialność za pomyłki? Andrzej
Milczanowski (a co, on to niby nie walczył - na pewno by się znalazły w aktach
MSW dowody), a może Mieczysław Wachowski (czy na pewno ma czystą kartę?), czy
też komisja sejmowa? Czy wreszcie, po dotychczasowych doświadczeniach można
rozpoczynać jakąkolwiek akcję przed uchwaleniem przez sejm ustawy lustracyjnej?
Czerwcowe
słońce praży, robota przerwana, kawał płotu leży. Trzeba powiedzieć
sprawiedliwie, że Lechu (proszę wybaczyć tę formę, ale na wsi człowiek mniej
oficjalnie myśli), jak zada temat to głowa pęka. Prawo prawem, ale każdy w
swoim sumieniu powinien dokonać rozrachunku. Kim jestem? Człowiekiem pracy czy
walki? Jak kończyłem studia, to mi mówiono: na pracę w tym mieście niech pan
nie liczy, za dużo pan wojował. A przecież chciałem być człowiekiem pracy,
byłem nim już wcześniej, a po to się uczyłem, żeby pracować ciekawiej! Gdy w
latach 70’ wyrzucali mnie z „Poltelu” w Warszawie, mówili, że nie mogę
pracować, ponieważ doszły informacje, że walczę z socjalizmem. Jak cenzura
zatrzymywała efekty mojej pracy twórczej (na przykład scenariusz filmowy
właśnie o ludziach pracy), to z argumentacją, że utwory noszą znamiona walki
politycznej. W latach 1980-81 pracowałem w związku Solidarność, a posadzili
mnie za walkę. A po stanie wojennym... Ach, dosyć już tej retrospekcji. Wstyd!
Takie miałem zezowate szczęście i teraz Lechu mówi, że przyszła kolej na ludzi
pracy. A ludzie walki do odznaczeń.
Tu rysuje
się kwestia istotna. Łatwo bowiem doradzić: wynajmij pan sobie ludzi, postawią
płot. Materiał trzeba kupić, ludziom trzeba zapłacić. A odznaczenia dzielą się
na płatne i niepłatne.* Jeśli ludzi walki odsunie się od pracy, odznaczając ich
tylko symbolicznie, to staną się grupą walczącą. Z drugiej jednak strony, gdyby
w Belwederze dali mi krzyż z rentą, to czy byłoby przyzwoite w wieku lat 43
przejść na dozgonne utrzymanie z budżetu państwa? No cóż, trzeba te kijki
pozwiązywać sznurkiem, palik podeprzeć innym palikiem, posadzić kartofle,
kapustę posiać, marchew i jakoś się wyżyje... A może przeczekać? Może znów
jakaś walka się przytrafi?
Ale zaraz,
zaraz... Przecież Lecha też z roboty wyrzucali! Raz ze stoczni, a raz z tej
spółdzielni elektrycznej, jak dobrze pamiętam. Zamykali go na 48
godzin. W stanie wojennym był odosobniony. Potem chodził na nielegalne
manifestacje. A jak się tak przyjrzeć jego aktywności, to widać czarno na
białym, że walki wówczas rozpoczętej nie przerwał do dzisiaj!
3.07.1992
_____________________________
* Tak było w PRL i chwilę dłużej.
_____________________________
* Tak było w PRL i chwilę dłużej.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz