FELIETONY Z LAT 90. PUBLIKOWANE W "TYGODNIKU SOLIDARNOŚĆ"
Dziwni komuniści
Twierdzenie
o występowaniu na ziemiach polskich po drugiej wojnie światowej tzw. komunistów
coraz bardziej wydaje się być po prostu wyssane z kołtuńskiego palca
zaściankowej prawicy. To, że Władysław Gomułka nie był komunistą wyszło na jaw
już w r. 1949 - przecież za nacjonalizm a nie za komunizm poszedł do więzienia.
Bierutowi nacjonalizm był wstrętny, gdy jednak przypomnieć sobie jego
fotografie ze starego elementarza czy posłuchać pięknej mowy z archiwalnych kronik
- trudno nie uwierzyć, że był on prawdziwym polskim patriotą. Berman, Różański,
Zarako-Zarakowski i inni towarzysze z bezpieczeństwa byli fachowcami, których
potrzebuje każda władza. Edward Gierek - czy komunista miałby interes budować
drugą Polskę? Wspomnę wybiórczo cichych, skromnych funkcjonariuszy państwowych,
jak Cyrankiewicz, Jaroszewicz, Jabłoński, Babiuch, Kania, którzy w warunkach
nieustannego zagrożenia ze Wschodu robili dla Polski co mogli. A już Wojciech
Jaruzelski - no, wybaczcie państwo! Czy komunista mógłby poprowadzić polskie
wojsko na wojnę i to jeszcze przeciw swoim? Nie, nasze wojsko nie poszło by za
komunistą. A weźmy takiego Urbana. Komunista? Jak z koziej d... trąba.
Zwalanie
czegokolwiek na komunistów jest - jak widać - fałszowaniem historii, służącym
doraźnym interesom politycznym obecnych elit, zarówno tych solidarnościowych,
jak i kom... przepraszam - tych drugich. Według Janiny Paradowskiej i Wiesława
Władyki z "Polityki" ("Zimowe manewry przy granicy" - nr 6,
6.02.93) "szczególnego nadużycia" w tym względzie dopuszczono się
ostatnio w książce "Lewy czerwcowy". "Pierwsze oszustwo"
polega na użyciu określenia "komuniści". Adam Glapiński w tej książce
rzekomo wypowiedział się o pokoleniu rówieśników, którzy w stanie wojennym mieli
po 30 lat. "Dziwni to komuniści - protestują J.P. i W.W. - bo sam
Glapiński przyznaje: nie byli obciążeni ideologicznie, nie czytali klasyków
marksizmu, nie interesowali się doświadczeniami radzieckimi, byli natomiast
zapatrzeni w Zachód, jeździli na stypendia. A Glapiński dodał jeszcze, że
tak zostali wychowani w swych komunistycznych domach. "Chyba po to, żeby
już do końca było śmieszniej i absurdalniej" - konkludują autorzy
"Polityki".
Przypominam
sobie koniec lat 70. - rzeczywiście było coraz absurdalniej. (Aż tak, że kiedyś
jeden major z SB podczas przeszukania w domu wyznał poirytowany : - A co wy
myślicie, że my nie jesteśmy krytyczni? - po czym zarządził konfiskatę maszynopisów i książek. Strach myśleć, co by się działo, gdyby wyzwać
go wtedy od komunisty).
Wiele lat
później, gdy premierem był Tadeusz Mazowiecki, a prezesem radiokomitetu Andrzej
Drawicz (który legendarnym okólnikiem nakazał jednostkom podległym
powściągliwość w przedstawianiu rocznicy stanu wojennego, żeby nie drażnić kom...,
przepraszam - partnerów okrągłego stołu) obejrzałem program w rodzaju
"spotkanie z pisarzem". Z Markiem Nowakowskim rozmawia Michał
Jagiełło. Zaczyna tak: "Marku, znamy się już od lat 70; choć ty byłeś
pisarzem represjonowanym a ja formalnie byłem, powiedzmy, po drugiej
stronie..." Tu pisarz przerywa zagajenie i tak wywodzi: "No tak,
byłeś człowiekiem partii. Ale ja różnych partyjnych pamiętam, odróżniam ludzi.
Najpierw byli stalinowcy, nieprzyjemni w obcowaniu. Potem byli gomułkowcy,
znałem niektórych, nudni byli, męczyli. A potem - to wiesz - przyszli
pragmatycy. Na początku lat 70., kiedy jeszcze tak nie podpadłem, miałem
wieczór autorski w takiej mieścinie, gdzieś w Polsce. Zaprosili mnie na
kolację, przyszedł I sekretarz. Rozumiesz - naczelny sekretarz na całą
miejscowość, ja pisarz z Warszawy. Równy z równym. Wódka za wódką. Ośmielam się
wreszcie, zadaję mu trudne pytania. A on odpowiada, że może zająć stanowisko
tylko jako pragmatyk. W końcu, rozluźniony mówi - Panie Marku, my się
rozumiemy, bo ja nie jestem żaden komunista, tylko pragmatyk. No to go pytam -
A co to u was znaczy ten pragmatyzm? A on mi na ucho - Nie dać się
wyruchać!"
I tak
dosłownie poszło w telewizji na żywo, w spokojne niedzielne popołudnie, a potem było
już o książkach Marka Nowakowskiego, bo ile można gadać o komunistach, których
na dobrą sprawę nigdy tu nie było.
A jednak
coś podważa tę dzisiejszą oczywistość. Choćby pamięć. Jeszcze na początku lat
70. Jacek Kuroń pisał (poza cenzurą) o tym, jak to syn, dowiedziawszy się od
ojca, że w latach 60. wsadzili go do więzienia, bo jest komunistą, zapytał,
kto to jest komunista. Uzyskał odpowiedź, że komunista to jest ktoś, kto walczy
o dobro ludu i sprawiedliwość i za to idzie do więzienia. A potem? - zapytał
chłopiec. Potem znów walczy i znów idzie do więzienia. I Kuroń walczył i
poszedł znów do więzienia. Nasuwa się pytanie: kto go zamykał? Renegaci?
Pragmatycy?
W końcu lat
60. pojawiło się pojęcie "prawdziwego komunisty". Komunista prawdziwy
odrzucał system stworzony przez komunistów. Prawdziwych komunistów przybyło w
styczniu 1971 roku, po rewolcie grudniowej i obaleniu Gomułki. Prasa żarliwie
potępiała strzelanie do robotników, a cytaty z Lenina sugerowały powrót do
źródeł. W linii partii po kilku miesiącach zwyciężył "pragmatyzm",
ale jeszcze na początku lat 70. niektórzy moi niepokorni rówieśnicy mówili o
sobie, że są prawdziwymi komunistami. Oni z kolei dzielili się na bezpartyjnych
i pragmatycznych - ci pierwsi mieli kłopoty z władzą, ci drudzy nie.
Później, młodsi ode mnie, którzy zapisywali się do partii, dzielili się na"zaangażowanych" (robili kariery w tzw. aparacie) i
"niewierzących" (ci dostawali np. mieszkania). No i zapewne jacyś tam
przystępowali do partii, bo chcieli coś załatwić nie tylko dla siebie. Wszyscy
oni dziś poczuliby się obrażeni, gdyby ich nazwać komunistami. Rozumiem ich -
"komunista" to dziś brzydkie słowo, tak jak "faszysta".
To właśnie
potwierdza rozpoznanie, że jednak komuniści tu byli i nie zdobyli sobie
uznania. Teraz nazywają się inaczej - są socjaldemokratami, reformatorami, ale
w większości są pragmatykami i nikogo to nie dziwi.
12.02.1993
______________________________________
rysunek u góry: Andrzej Mleczko
na zdjęciu poniżej: Marek Nowakowski przybywa na urodziny Jacka Kuronia,
lata 80.
______________________________________
rysunek u góry: Andrzej Mleczko
na zdjęciu poniżej: Marek Nowakowski przybywa na urodziny Jacka Kuronia,
lata 80.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz