poniedziałek, 2 marca 2020

FELIETONY  PUBLIKOWANE W LATACH 90. W "TYGODNIKU "SOLIDARNOŚĆ"




     Kości w Targowej

     Kandydatkom i kandydatom do pracy w radiowym serwisie informacyjnym zaproponowałem ćwiczenie - ułożyć zdanie z następujących słów: Bośnia, Hercegowina, kość, waśń, targać, rzucać. Zapisano takie między innymi rozwiązania: Zwaśnieni goście przebywający na wczasach w Bośni i Hercegowinie obrzucali się wyzwiskami targując się o kości. Na targu w Bośni doszło do waśni, gdy rzucono kości z Hercegowiny. Próba wyrzucenia z Hercegowiny kupców z Bośni doprowadziła do waśni, targania się za szczęki i połamania kości.
     Wszystkie rozwiązania, choć interesujące, były błędne: dodano inne rzeczowniki i czasowniki lub zmieniano podane na podobne o tym samym rdzeniu. Prawidłowe rozwiązanie pochodziło z serwisu informacyjnego jednej z lokalnych stacji w Polsce zachodniej w dniu 6 lipca: W targanej waśniami Bośni i Hercegowinie kości zostały rzucone. Ale energiczny, młody lektor tej rozgłośni, czytając - wedle obecnej mody i maniery - bardzo szybko i z angielską, a nie polską melodią zdania pomylił się. Nie tylko upały go tłumaczą. Przedtem bowiem wystrzelił w eter kilkanaście zdań informacji krajowej, której sens był mniej więcej taki: że Andrzej Lepper zablokuje, choć ewentualnie odblokuje, ale - oświadczył Andrzej Lepper - jak zechce, to znów zablokuje, co nie zamyka możliwości chwilowego odblokowania, gdy będzie musiał podskoczyć do Warszawy dla przypomnienia o blokowaniu komu trzeba. O Andrzeju Lepperze, którego sława w świecie rywalizować będzie niedługo z popularnością Lecha Wałęsy, lektor czytał już wielekroć, choć wyłącznie w kontekście stawiania ciągnika w poprzek szosy. Także i tym razem nie dane mu było odczytać, że zablokowany jest Andrzej Lepper; ani o tym, jakie narusza się przepisy ruchu drogowego, gdy pozostawia się kombajn na środku szosy w oczekiwaniu na telewizję; ani o tym, ile dowodów rejestracyjnych już odebrano i jakiej wysokości wymierzono grzywny. Chyba, że przepisów drogowych już nie ma, mandatów też nie, o czym my, miastowi (którym policja municypalna zabiera i zawozi gdzieś daleko auto zaparkowane nie tam, gdzie trzeba) nie wiemy. Tak czy owak, brak dziennikarskiej dociekliwości wynika - być może - ze starego, sprawdzonego w przeszłości konformizmu. Pomyślmy: jak premierem był dziennikarz, to był czas pisania i mówienia w telewizji, że skończył się komunizm i żyjemy we własnym domu; jak premierem był właściciel prywatnej firmy, to był czas prywatyzacji, jak premierem był prawnik, to był czas lustracji. A jeśli premierem jest rolnik, to może nadszedł czas blokady? Gdy zduszony upałem i skołowany politycznie młody lektor nagle, bez zająknięcia przeszedł (przegalopował, według wymogów nowoczesnego trendu) z serwisu krajowego (Lepper - blokada dróg) do zagranicznego (walki w Bośni i Hercegowinie), słuchacze lokalnej stacji usłyszeli: Tymczasem w Targowej... w targowej waśni kości... przepraszam: W targanej waśniami Bośni i Hercegowinie kości zostały rzucone.
     A u nas? U nas sielsko i spokojnie. Zwłaszcza na wsi. Wyjazd z Warszawy powoduje, że polityka przestaje istnieć, a życie staje się piękniejsze (co jednak może być chwilową złudą, a zwłaszcza gdy któregoś dnia okaże się, że stolica jest zablokowana, a rozmowy Andrzeja Leppera z Bankiem Światowym, Międzynarodowym Funduszem Walutowym i prezydentem Bushem utknęły w martwym punkcie). Wyłączenie się z centrum życia politycznego powoduje jednak, że wszystko, co tam wydaje się trudne, choć nieuniknione - w oddaleniu, gdy jest się skazanym na informacje z radia i telewizji, jest bardzo dziwne. Oto bowiem do Zielonej Góry przyjeżdża premier Pawlak, który dotąd rządu nie stworzył i formalnie stoi na czele poprzedniego rządu, bo w tym czasie w Warszawie nowy rząd tworzy pani premier Suchocka, a wszystko to podają lektorzy pewnym siebie i rezolutnym głosem, bo taki ich zawód. Trudno obywatelom połapać się w tym do końca i nie dziw, że przekraczają oni swoje progi irytacji (trawestując przytoczone kiedyś w radio powiedzenie red. Wierzyńskiego: za komuny jak było, tak było, ale przynajmniej wiadomo było, że nie ma - a teraz jak jest, tak jest, ale nie wiadomo, co będzie).* Dali jej wyraz słuchacze lokalnego radia, którym pozwolono zgłaszać pytania i uwagi do premiera Pawlaka. Warto przytoczyć dwie wypowiedzi. Starsza pani ubolewając, że misja nie powiodła się stwierdziła: Podobał mi się ten młody premier Pawlak, o ludzi chciał dbać, ale nie dali mu, ta czerwona banda mu nie dała rządzić, bo w każdym urzędzie jest komuna i blokuje, a o ludzi nie dba. Inny słuchacz nie poprzestał na ocenie zaszłości i postulował: Tę bandę w sejmie rozwiązać, prezydent dobiera sobie premiera Pawlaka na doradcę i razem Polskę prowadzą. Byłby to polski model konstytucyjny - „prezydencko-doradczy”, może słuchacz ów trafił w dziesiątkę. A jeśli nie, to na pewno wiele niekonwencjonalnych pomysłów ustrojowych będzie się jeszcze targać, przepraszam - ścierać na naszej młodej demokratycznej scenie, dopóki obrońcy uciśnionych przez kler i Solidarność nie zablokują wszystkiego na dobre. Wrócą stare, sprawdzone przez dziesiątki lat porządki, kiedy na negocjacje wysyłano ZOMO i od czasu do czasu wojsko, a o niskiej emeryturze będzie można znów pożalić się tylko księdzu.
     Najważniejsze, że nie ma u nas, jak w Bośni i Hercegowinie, tych strasznych waśni; skończyło się targanie za szczęki, przepraszam - targowanie o stołki, kości u nas rzucili już dawno, a szynkę i baleron też kupisz bez kolejki, słowem: dziwnie, ale spokojnie. 
                                                                                                                  17.07.1992
_________________________________
* w oryginale: "Przed wojną jak było, tak było, ale było. A teraz jest, jak jest i nie ma" - to powiedzonko z czasów PRL odnosiło się do kwestii tzw. zaopatrzenia rynku.

Na zdjęciu u góry: Andrzej Lepper, 1992. Wikipedia: Poseł na Sejm IV i V kadencji w latach 2001–2007, wicemarszałek Sejmu IV i V kadencji. Poseł do Parlamentu Europejskiego V kadencji (2004)Minister rolnictwa i rozwoju wsi oraz wicepremier w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a następnie w rządzie Jarosława Kaczyńskiego (od 5 maja 2006 do 22 września 2006 oraz od 16 października 2006 do 9 lipca 2007).
U dołu: premier Hanna Suchocka po utworzeniu rządu, witana przez Mieczysława Wachowskiego, szefa gabinetu prezydenta Wałęsy, 1992.

        


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz