Temat z poprzedniego tygodnia („Subkultura polityczna”) nie
daje mi spokoju. Brałem oto udział w zebraniu sprawozdawczo-wyborczym
instytucji niepartyjnej choć politycznej, czyli pozarządowej. Przegłosowano, że najpierw dokona się wyboru
nowego prezesa, a potem członków zarządu. Zaraz po tym, gdy zgłoszono dwóch
kandydatów na prezesa, jedna z osób wycofała swoją kandydaturę do zarządu
wyznając, że ani jeden, ani drugi kandydat na prezesa mu nie odpowiada. Trudno,
stało się. Jednak po wyborze nowego prezesa z kandydowania do zarządu wycofała
się następna osoba - ten, który właśnie zgłosił kandydaturę zwycięzcy. W
krótkim wystąpieniu dał wyraźnie do zrozumienia, że wynik wyborów jest nie po
jego myśli. To znaczy - pomyślałem sobie - on zgłosił tego, ale chciał
zwycięstwa tamtego. Dziwne, ale zdarza się. Tymczasem w podobnym duchu
wypowiedzieli się dwaj inni kandydaci do zarządu, którzy poprosili o wycofanie
ich nazwisk z listy. Wycofało się zatem trzech, co znaczyło, że kryzys, choć
niespodziewany, jest oczywisty. Czwarty przedstawił się obszernie i wyczerpująco,
po czym gorąco dał wyraz aprobaty dla osoby nowego prezesa, którego jest
zwolennikiem. Ale - oznajmił na koniec - ponieważ inni kwestionują i wycofują
się, to dla dobra instytucji także
wycofuje swoją kandydaturę. Co więcej - w powstałej sytuacji stawia wniosek
formalny o uznanie wyborów nowego prezesa za niebyłe. Powstał pat. Hola - mówi
ktoś - wnioskuję o oddalenie tego wniosku, z jakiego tytułu mamy głosować nad
ważnością głosowania, skoro wybrany prezes uzyskał 3/4 głosów?! Panowie,
traktujmy się poważnie! Zapadła cisza, jak to w kulturalnym towarzystwie. Bo co
tu mówić? Ten i ów może by i miał coś do powiedzenia wprost, lecz powstrzymuje
go kultura polityczna. A może nie? Może nikt z zebranych nie potrafi już
powiedzieć, co ma przeciw komu i w imię jakiej racji? Jest to do sprawdzenia,
ale w kuluarach. Dopóki nie ma przerwy, a zebranie trwa - nie ma łatwych
odpowiedzi na łatwe pytania.
Demokracja to trudna rzecz. Wymaga przede wszystkim kultury
politycznej od wszystkich zaangażowanych: biernie i czynnie. Kultura polityczna
jest tym wyższa, im większa jest ilość ustaleń kuluarowych. W omawianym
przypadku udało się stwierdzić po zebraniu, że na 22 uczestniczących przypadło
akurat 11 wcześniejszych ustaleń! Obliczamy współczynnik
intrygi:
Wi = 11:22 = 0,5
Wynik jest bardzo wysoki. Ale poufne rozmowy pozwoliły wyjaśnić
także, że spośród 22 zebranych 4 osoby nie były wciagnięte w żadne wcześniejsze
ustalenia. Zatem, jak by się zdawało, jedna spośród osiemnastu osób podczas
zebrania uczestniczyła jednocześnie (rzecz oczywista - chcąc czy nie chcąc) w
dwudziestu dwóch ustaleniach. Podówczas współczynnik intrygi wcale nie maleje,
lecz rośnie i nie ma w tym żadnego paradoksu:
Wi = 11:18 = 0,6
I ten wynik - już wyższy - nie jest jeszcze prawdziwy. Wszelkie
zachowania (czynne jak i bierne) czterech osób nie wciągniętych we wcześniejsze
ustalenia są bowiem do końca nieprzewidywalne. Każdy ich wniosek rzeczowy lub
formalny, każda propozycja czy replika trafia na nieprzygotowanie merytoryczne
i taktyczne pozostałych osiemnastu. Zdumienie przygotowanej większości,
wyrażające się w wymianie spanikowanych spojrzeń („A ten w co i z kim gra?!)
powoduje paraliż wcześniejszych ustaleń i w ten sposób nieprzygotowana
mniejszość burzy (niechcący) całą sieć systemową.
Mówiąc językiem dalekim tak od arytmetyki, jak i polityki -
powstaje zbiorowy kociokwik. Wartość progowa współczynnika intrygi wynosi - jak
czytelnik łatwo się domyśla - 1,0. Podczas omawianego zebrania została ona
prawdopodobnie osiągnięta. Piszę: prawdopodobnie, ponieważ prosta arytmetyka
zawodzi o tyle, o ile wynik ostateczny jest następujący:
Wi >/ 11:(22-4) >/ 11:18 >/
0,6
Gdy Wi osiąga 1,0, to
albo wskutek powstałego chaosu następuje rozpad kulturalnego zebrania
politycznego, albo (jak w tym przypadku) zebrani odbijają się o wartość progową
i sytuacja - z pomocą statutu, regulaminu obrad, zdrowego rozsądku i rezygnacji
- stabilizuje się. Do następnego zebrania.
Panie, panowie, jeszcze raz powtarzam: demokracja to nic
łatwego. Nie dawajmy za wygraną, byle kulturalnie.
1992
1992

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz