niedziela, 15 marca 2020

    FELIETONY PUBLIKOWANE W LATACH 90. W "TYGODNIKU SOLDARNOŚĆ"     



    O dalszy rozwój kultury politycznej

     Temat z poprzedniego tygodnia („Subkultura polityczna”) nie daje mi spokoju. Brałem oto udział w zebraniu sprawozdawczo-wyborczym instytucji niepartyjnej choć politycznej, czyli pozarządowej.  Przegłosowano, że najpierw dokona się wyboru nowego prezesa, a potem członków zarządu. Zaraz po tym, gdy zgłoszono dwóch kandydatów na prezesa, jedna z osób wycofała swoją kandydaturę do zarządu wyznając, że ani jeden, ani drugi kandydat na prezesa mu nie odpowiada. Trudno, stało się. Jednak po wyborze nowego prezesa z kandydowania do zarządu wycofała się następna osoba - ten, który właśnie zgłosił kandydaturę zwycięzcy. W krótkim wystąpieniu dał wyraźnie do zrozumienia, że wynik wyborów jest nie po jego myśli. To znaczy - pomyślałem sobie - on zgłosił tego, ale chciał zwycięstwa tamtego. Dziwne, ale zdarza się. Tymczasem w podobnym duchu wypowiedzieli się dwaj inni kandydaci do zarządu, którzy poprosili o wycofanie ich nazwisk z listy. Wycofało się zatem trzech, co znaczyło, że kryzys, choć niespodziewany, jest oczywisty. Czwarty przedstawił się obszernie i wyczerpująco, po czym gorąco dał wyraz aprobaty dla osoby nowego prezesa, którego jest zwolennikiem. Ale - oznajmił na koniec - ponieważ inni kwestionują i wycofują się, to  dla dobra instytucji także wycofuje swoją kandydaturę. Co więcej - w powstałej sytuacji stawia wniosek formalny o uznanie wyborów nowego prezesa za niebyłe. Powstał pat. Hola - mówi ktoś - wnioskuję o oddalenie tego wniosku, z jakiego tytułu mamy głosować nad ważnością głosowania, skoro wybrany prezes uzyskał 3/4 głosów?! Panowie, traktujmy się poważnie! Zapadła cisza, jak to w kulturalnym towarzystwie. Bo co tu mówić? Ten i ów może by i miał coś do powiedzenia wprost, lecz powstrzymuje go kultura polityczna. A może nie? Może nikt z zebranych nie potrafi już powiedzieć, co ma przeciw komu i w imię jakiej racji? Jest to do sprawdzenia, ale w kuluarach. Dopóki nie ma przerwy, a zebranie trwa - nie ma łatwych odpowiedzi na łatwe pytania.
     Demokracja to trudna rzecz. Wymaga przede wszystkim kultury politycznej od wszystkich zaangażowanych: biernie i czynnie. Kultura polityczna jest tym wyższa, im większa jest ilość ustaleń kuluarowych. W omawianym przypadku udało się stwierdzić po zebraniu, że na 22 uczestniczących przypadło akurat 11 wcześniejszych ustaleń! Obliczamy współczynnik intrygi:

     Wi = 11:22 = 0,5

Wynik jest bardzo wysoki. Ale poufne rozmowy pozwoliły wyjaśnić także, że spośród 22 zebranych 4 osoby nie były wciagnięte w żadne wcześniejsze ustalenia. Zatem, jak by się zdawało, jedna spośród osiemnastu osób podczas zebrania uczestniczyła jednocześnie (rzecz oczywista - chcąc czy nie chcąc) w dwudziestu dwóch ustaleniach. Podówczas współczynnik intrygi wcale nie maleje, lecz rośnie i nie ma w tym żadnego paradoksu:

     Wi = 11:18 = 0,6

I ten wynik - już wyższy - nie jest jeszcze prawdziwy. Wszelkie zachowania (czynne jak i bierne) czterech osób nie wciągniętych we wcześniejsze ustalenia są bowiem do końca nieprzewidywalne. Każdy ich wniosek rzeczowy lub formalny, każda propozycja czy replika trafia na nieprzygotowanie merytoryczne i taktyczne pozostałych osiemnastu. Zdumienie przygotowanej większości, wyrażające się w wymianie spanikowanych spojrzeń („A ten w co i z kim gra?!) powoduje paraliż wcześniejszych ustaleń i w ten sposób nieprzygotowana mniejszość burzy (niechcący) całą sieć systemową.
Mówiąc językiem dalekim tak od arytmetyki, jak i polityki - powstaje zbiorowy kociokwik. Wartość progowa współczynnika intrygi wynosi - jak czytelnik łatwo się domyśla - 1,0. Podczas omawianego zebrania została ona prawdopodobnie osiągnięta. Piszę: prawdopodobnie, ponieważ prosta arytmetyka zawodzi o tyle, o ile wynik ostateczny jest następujący:

     Wi >/  11:(22-4) >/  11:18 >/  0,6

Gdy Wi osiąga 1,0, to albo wskutek powstałego chaosu następuje rozpad kulturalnego zebrania politycznego, albo (jak w tym przypadku) zebrani odbijają się o wartość progową i sytuacja - z pomocą statutu, regulaminu obrad, zdrowego rozsądku i rezygnacji - stabilizuje się. Do następnego zebrania.
     Panie, panowie, jeszcze raz powtarzam: demokracja to nic łatwego. Nie dawajmy za wygraną, byle kulturalnie.

     1992


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz