piątek, 20 marca 2020

   



   Czyjaś, Polsko - 
   rozwiązany dylemat w temacie patronatu

     Mało kto zwrócił uwagę, że rok 1993 w historii Polski rozpoczął się od postawienia dylematu w przedmiocie patronatu. Do wyboru rzekomo jest amerykański albo moskiewski. Instytucja patronatu wywodzi się ze starożytnego Rzymu, a dotyczyła reprezentacji interesów grup społecznych niemających obywatelstwa, niewolników i krajów podporządkowanych. Zwrócili na to uwagę posłowie wnioskujący  o "wyjaśnienie przez urząd prezydenta RP problemu patronatu USA nad Polską, o którym to patronacie mówił w rozmowie telefonicznej z prezydentem B. Clintonem pan Prezydent Lech Wałęsa". Dziewiętnastu parlamentarzystów z posłem Antonim Czajką (partia "X") na czele oznajmiło dalej, że "poddanie się pod patronat USA oznacza utratę suwerenności Polski i stąd pytanie, z jakiego to mandatu pan prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej jest upoważniony do składania oferty podporządkowującej naród i państwo polskie Ameryce?" Wniosek nie został poddany pod głosowanie ze względów prawno-procedualnych, co wyjaśnił marszałek Chrzanowski, wobec czego przesłano zapytanie bezpośrednio do urzędu prezydenta. Odpowiedzi - jak się zdaje - nie było, bo też prezydent Wałęsa mówił o patronacie w przenośni. Tak też - mam nadzieję - zrozumiał to prezydent Clinton, bo co Stanom Zjenoczonym Ameryki Północnej po patronacie nad Polską w sensie starożytnym? (Jeżeli jakiś kraj z "naszego obozu" miałby tu jakieś szanse to prędzej Kuba, gdy Fidel dojrzeje do "okrągłego stołu").
     Bądźmy realistami, trzymajmy się kontynentu. W tym samym mniej więcej czasie Lech Wałęsa udzielił wywiadu czeskiemu dziennikarzowi "Rude Pravo". W związku z wyrażanym w Pradze brakiem optymizmu co do współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej nasz prezydent przypomniał, że mamy ze względu na przeszłość wspólne struktury i podobny ustrój ekonomiczny, a zanik kilkudziesięcioletniej współpracy komplikuje nam nawzajem życie i utrudnia szybkie wejście do Europy. Jego pomysł NATO-bis i EWG-bis bierze się więc z faktu, że długie lata współpracowaliśmy ze sobą pod patronatem Moskwy. "Nie możemy tego patronatu całkowicie pominąć" - powiedział Lech Wałęsa. - "Nie jesteśmy zdolni sami przebudować ustrojów naszych państw. Mielibyśmy zawrzeć porozumienie i wstąpić do systemu bezpieczeństwa europejskiego - może to być NATO lub inna organizacja". Interpelacji poselskiej w tej sprawie nie było, bo każdy rozumie, że i w tym wypadku użyto przenośni - patronat Moskwy nad bezpieczeństwem Europy nie jest przecież w NATO rozważany (chyba, że w innych organizacjach, ale nic o tym nie wiemy).
     20 lat temu na Jasnej Górze Prymas Polski Stefan kardynał Wyszyński* oddał Polskę (jakby przewidział także dzisiejsze polityczne niezdecydowanie!) w opiekę Maryi, Matce Bożej. Nie było wprawdzie w tej sprawie referendum, ale do dziś nikt (nawet Władysław Gomułka) tego nie oprotestował. Sprawa patronatu jest więc rozstrzygnięta - i nie wracajmy do tego, panowie.

                                         *****

Post scriptum: Dwa tygodnie temu opisałem - na podstawie pliku dokumentów - przypadek Macieja Frankiewicza z Poznania, więzionego i sądzonego w latach 80. za działalność antykomunistyczną. Pod koniec zeszłego roku Prokurator Generalny wniósł rewizję nadzwyczajną do Sądu Najwyższego - na niekorzyść Frankiewicza. Sąd Najwyższy oddalił rewizję, co więcej: zmienił wyrok na korzyść oskarżonego. Można by więc uznać, że Prokuratura Generalna po prostu pomyliła się, ale absurdalność niespodziewanej rewizji nasuwała podejrzenie o wolę politycznego odwetu na działaczu Solidarności Walczącej. Mój artykuł nie przyniósł odpowiedzi, jakie siły przypomniały sobie o dawnej wrogości Frankiewicza do PRL i ZSRR i postanowiły go (mimo wszystko) ukarać. Ktoś jednak w imieniu Ministra Sprawiedliwości - Prokuratora Generalnego podpisał rewizję. Był to, jak podałem, zastępca Prokuratora Generalnego Ferdynand Rymarz. Po lekturze tekstu zadzwonił do redakcji czytelnik z  pytaniem, jak ma rozumieć ten fakt, gdyż właśnie usłyszał świetną rekomendację pana Rymarza na członka Trybunału Konstytucyjnego, przedstawioną Sejmowi. I ja słyszałem. Ferdynand Rymarz, według posła Edwarda Rzepki (PC), to prawnik o nienagannej przeszłości, autor wielu fachowych publikacji, cieszący się szacunkiem środowiska zawodowego. Dobrze, że człowiek takiego formatu zajmuje to właśnie stanowisko.
      Oskarżony Frankiewicz na rozprawie przed Sądem Najwyższym odniósł wrażenie, że przedstawiciel Prokuratury Generalnej dystansuje się od sformułowań wniesionej rewizji. Tymczasem całkiem niedawno prasa doniosła o rewizji nadzwyczajnej Prokuratora Generalnego - Ministra Sprawiedliwości Dyki od wyroku na sprawcach mordu przed laty (ówczesny mecenas Edward Dyka był obrońcą w tym procesie). W tej, zgoła odmiennej sprawie Sąd Najwyższy także oddalił rewizję - po tym, gdy przedstawiciel Prokuratury Generalnej ostentacyjnie zdystansował się od rewizji oznajmiając, że wykonuje pisemne polecenie szefa, ministra - prokuratora generalnego. Rozumiem, że musiał. 
      Wracając do sprawy Frankiewicza - sprawa budzi jednak niepokój. Skoro pan Rymarz jest tym, kim jest, to znaczyłoby, że nie on wymyślił rewizję nadzwyczajną. Czy musiał podpisać? W końcu wiceprokurator generalny to nie goniec w urzędzie: może wpłynąć na decyzję, użyć perswazji. Wobec kogo? Tego nie wiemy. Nie oczekuje się, że zastępca Prokuratora Generalnego wytłumaczy to publicznie, ale może chociaż przed komisją sejmową... Czy warto wracać do tematu, skoro dzięki Sądowi Najwyższemu sprawa skończyła się pomyślnie? Muszę przyznać, że opisany precedens niepokoi mnie także osobiście. W przeszłości wielokrotnie informowała mnie Służba Bezpieczeństwa, a nawet prokuratura, że w "mojej sprawie" toczą się jakieś postępowania - w związku z rozpowszechnianiem fałszywych informacji godzących w interesy PRL, działania zmierzające do wywołania niepokojów społecznyych czy też osłabiania sojuszu ze Związkiem Radzieckim. Nie mogę teraz wykluczyć, że w Prokuraturze Generalnej ktoś właśnie zastanawia się, czy nie wznowić tych postępowań w imię szeroko pojętej profilaktyki. Że inne państwo, inne sojusze? Różnie na ten temat ludzie mówią...
                                                                                                                 26.01.1993
_______________________________________
  Przypis dla młodzieży: Stefan Wyszyński był księdzem kościoła rzymsko- katolickiego. W latach 50. ubiegłego wieku był molestowany przez marksistów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz