FELIETONY Z LAT 90. PUBLIKOWANE W "TYGODNIKU SOLIDARNOŚĆ"
Gdy w lipcu
1982 r. aresztowano Macieja Frankiewicza za rozrzucanie ulotek, adwokat
wystąpił o badanie psychiatryczne oskarżonego. Był to ryzykowny sposób
uniknięcia wieloletniego wyroku, przeciągnięcia sprawy w czasie czy chociażby
ulżenia doli uwięzionego. Frankiewicz (podówczas student) nie dał się jednak
badać długo. Ze szpitala uciekł po dwóch dniach. Gdy aresztowano go po raz
drugi, na obserwację psychiatryczną skierował go sąd (motywowany tym, że
uprzednio obserwacja została przerwana). Ze szpitala wojskowego w Elblągu
uciekł po pięciu dniach, ukrywał się do amnestii. W r. 1984 aresztowano go
ponownie za działalność polityczną. Tym razem już nie było mowy o lokowaniu w
szpitalu.
Po trzech
tygodniach Maciej uciekł z aresztu. Powiedzmy sobie - w zasadzie jest to
niemożliwe bez zorganizowanej akcji z zewnątrz. Współwięzień kryminalny wykonał
polecenie: "Podsadź mnie" i za chwilę ze zdumieniem stwierdził, że
samodzielna ucieczka z więzienia to rzecz prosta dla kogoś, kto ma wolę, siłę i
słuszny wzrost. Złapanie i uwięzienie Frankiewicza - tym razem na zawsze -
stało się głównym celem poznańskiej bezpieki. Kolejne aresztowanie: rok 1985.
Poddano go "obserwacji psychiatrycznej" w zamkniętym szpitalu na
terenie aresztu. Według dokumentu sądowego "wykonano liczne badania, które
wykazały ogólną sprawność umysłową na poziomie inteligencji wysokiej i nie
stwierdzono wskaźników organicznego uszkodzenia ośrodkowego układu
nerwowego". Do rozprawy nie doszło, Maciej wyszedł z aresztu na mocy
amnestii w r. 1986 i dalej przewodniczył podziemnej Solidarności Walczącej w
Poznaniu, a potem - nieskutecznej niestety - Partii Wolności.
W r. 1991
stanął przed Sądem Rejonowym w Poznaniu oskarżony o "udział w zbiegowisku
publicznym pod konsulatem ZSRR, którego uczestnicy dopuścili się wspólnymi
siłami gwałtownego zamachu na mienie przez zniszczenie elewacji budynku
powodując straty materialne w łącznej wysokości 4 089 111 złotych". Po
blisko roku skazano go na 8 miesięcy pozbawienia wolności z zawieszeniem na
okres dwóch lat. (W trakcie postępowania prokurator postawił wniosek o
przeprowadzenie badań psychiatrycznych. Oskarżony złożył sprzeciw uznając
wniosek oskarżyciela za szykanę. Ostatecznie sąd posłał zapytanie do szpitala w
areszcie śledczym, w którym Frankiewicz był obserwowany sześć lat wcześniej. W
odpowiedzi napisano, że u badanego nie stwierdzono zaburzeń czynności
psychicznych; podano także iloraz inteligencji w skali Wechslera - 124). Maciej
odwołał się do Sądu Wojewódzkiego, kwestionując m.in. materiał dowodowy do
zarzutu zniszczenia elewacji i godła. Prócz tego napisał: "Manifestacja
została zorganizowana w dzień ataku oddziału radzieckiego OMON na wieżę
telewizyjną w Wilnie, w wyniku którego zginęło kilkanaście osób cywilnych.
Odbywała się ona pod hasłem poszanowania suwerenności narodów Związku
Radzieckiego, które wkrótce stało się oficjalną zasadą polityki państwa
radzieckiego, a nawet doprowadziło do jego rozwiązania. Tego rodzaju
spontaniczne manifestacje odbywały się w wielu miastach Polski i innych
krajów... Uzasadnione wydaje się uznanie tego czynu za społecznie
słuszny".
Sąd
Wojewódzki stwierdził, że sąd I instancji "nie dokonał prawidłowej oceny
stopnia społecznego niebezpieczeństwa zarzucanych oskarżonemu czynów".
Tymczasem "o stopniu społecznego niebezpieczeństwa decydują okoliczności
przedmiotowe i podmiotowe". Zmiany okoliczności trudno było nie zauważyć:
w krótkim czasie między wyrokiem Sądu Rejonowego a rozprawą w Sądzie
Wojewódzkim rozwiązał się Związek Radziecki. W drugiej instancji, 17 kwietnia
1992 r. sędziowie uchylili zaskarżony wyrok i umorzyli postępowanie
stwierdzając m.in., że "znieważenie godła państwowego ZSRR polegało na
jego częściowym zamalowaniu bez stosowania innych drastycznych uszkodzeń, a
nadto w chwili orzekania nie istniał Związek Socjalistycznych Republik
Radzieckich i godło tego państwa należało rozpatrzyć w sensie
historycznym". Frankiewicz uznał sprawę za zakończoną i zapomniał o niej.
Ograniczył działalność publiczną, założył firmę wydawniczą, podczas gdy konsul
generalny w Poznaniu zmienił szyld ZSRR na emblemat Rosji.
Od tamtego
czasu tak za wschodnią granicą jak i w Polsce pojawiły się nowe problemy. Skąpy
budżet państwa, w nim niewystarczające środki na prawidłową działalność
prokuratury. Pisano nawet o braku pieniędzy na znaczki pocztowe, co ma niebłahe
znaczenie w przypadku wezwań świadków np. w sprawach wielkich afer
finansowych...
7
października zeszłego roku "umorzony" Frankiewicz otrzymuje wezwanie
na rozprawę przed Sądem Najwyższym! "Rzeczpospolita Polska. Minister
Sprawiedliwości. Prokurator Generalny. Rewizja Nadzwyczajna Prokuratora
Generalnego od wyroku Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu z dnia 17 kwietnia 1992 r.
sygn. akt IV Kr 158/92. Na zasadzie art. 463 i 464 kpk zaskarżam powyższy wyrok
na niekorzyść Macieja Frankiewicza". Podpisał zastępca Prokuratora
Generalnego Ferdynand Rymarz. Zakwestionował on stanowisko Sądu Wojewódzkiego o
znikomym stopniu społecznego niebezpieczeństwa czynu. Ponadto stwierdził:
"okazało się, że przeciwko oskarżonemu w latach 1982 i 1986 toczyły się postępowania
karne, w trakcie których poddawany był on badaniom psychiatrycznym" - i na
tej podstawie Ferdynand Rymarz zasugerował pozbawienie Frankiewicza prawa do
własnego adwokata poprzez wyznaczenie obrońcy z urzędu!
Sąd
Najwyższy w składzie: Bogusław Nizieński, Henryk Kwaśny i Lidia Mazurkiewicz w
dniu 21 grudnia 1992 r. uznał rewizję nadzwyczajną generalnego prokuratora za
bezzasadną. Nadto, na podstawie materiału dowodowego zmienił wyrok Sądu
Wojewódzkiego na korzyść Frankiewicza, eliminując z opisu zarzucanego czynu
zdanie o "usunięciu i znieważeniu przez zamalowanie godła państwowego
Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich".
Wyjaśnienie
motywów postępowania Prokuratury Generalnej w odniesieniu do czynu popełnionego
przez prokuratora Ferdynanda R. pozostawiono opinii publicznej.
15.01.1993
_____________________________
_____________________________


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz