FELIETONY Z LAT 90. PUBLIKOWANE W "TYGODNIKU SOLIDARNOŚĆ"
Sceny z życia inteligentnego
Z początkiem roku prasa odnotowała długo oczekiwane ożywienie
twórczej inteligencji. Najważniejsza jest na pewno zapowiedź, że Marek Piwowski, reżyser słynnego "Rejsu", przystępuje po 16 latach
przerwy (od "Przepraszam czy tu biją") do realizacji kolejnego filmu.
Z kolei "Gazeta Wyborcza" opublikowała dwa dokumenty
o "Szatańskich wersetach” Salmana Rushdie. Pierwszy to list naczelnego
imama Polski do Klubu Parlamentarnego ZChN. Ajatollah dziękuje za wyrażony
protest przeciw rozpowszechnianiu książki, która "wyraźnie przekracza
granice wolności słowa i z premedytacją wymierzona jest w wyznawców
islamu"; jest - według słów Ajatollaha Ryszarda Rusnaka "odrażającym
bluźnierstwem". Posłowie katoliccy w Polsce dali wyraz uszanowania racji
wyznawców islamu, co w tolerancyjnym światku intelektualnym wzbudziło
kontrowersje. Na pewno jednak nie mają racji władze Iranu, które ogłosiły wyrok
śmierci na pisarza-buntownika. Sprawa jest więc złożona i dlatego "Gazeta
Wyborcza" publikuje drugi dokument, udostępniony przez polskiego pisarza,
Andrzeja Brauna. Jest to list otwarty do Rushdiego wystosowany rok temu przez
Pierwszy Międzynarodowy Kongres Pisarzy Regionu Bałtyckiego. Pisze Andrzej
Braun (który skądinąd przyznaje, że książki nie zna): "Czym innym jest stosunek do książki, a czym
innym decyzja o zamordowaniu jej autora, krańcowy wyraz tłumienia wolności
słowa, rzecz niepojęta w cywilizowanym świecie". (Tu trzeba z pokorą
przypomnieć, że podobny przypadek wcześniej miał miejsce w obszarze cywilizacji
chrześcijańskiej. W roku 1982 tzw. WRON ogłosiła zaocznie wyrok śmierci na
polskiego naukowca, Zdzisława Najdera po tym, gdy został on dyrektorem
rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa. Rozgłośnia ta podawała informacje i
komentarze godzące w przekonania ówczesnych władz PRL z W. Jaruzelskim na
czele).
"Myślimy o panu, Panie Salman Rushdie, bo jest Pan
zmuszony żyć w sytuacji nie do zniesienia. Pan jest jednym z zagrożonych, będąc
trzy lata temu skazany przez nieludzką totalitarną ideologię, a oficjalne milczenie
wokół pana osoby ze strony tych, którzy powinni bronić Pana spraw, sprzyja
jedynie wrogom wolności słowa i swobodnej wymianie myśli". O ile twórcy z
Rosji, Łotwy i Litwy (którym "nie wolno było dotąd spotykać się swobodnie
z kolegami z zagranicy"), nie mają jeszcze dużego doświadczenia w listach
otwartych, to nie można tego powiedzieć przynajmniej o pisarzach polskich.
Zwróćmy uwagę na zakończenie tego poważnego tekstu: "Drogi Panie Salman
Rushdie. Piszemy do Pana podczas rejsu po Morzu Bałtyckim, na którym zebrało
się ponad 300 pisarzy... Przesyłamy Panu nasze najserdeczniejsze pozdrowienia.
W imieniu uczestników I Międzynarodowego Kongresu Pisarzy Regionu Bałtyckiego
zebranych na pokładzie m/s "Konstantin Simonow" na Morzu Bałtyckim
...” Mam nadzieję, że muzułmanie nie dostrzegli wynikłego komizmu,
próby raczej reżysera Barei niż Piwowskiego, a jeśli tak, to niech uznają go za
przypadkowy.
Rok później: Na lądzie prof. Andrzej Kajetan Wróblewski, na
konferencji "Polska inteligencja dziś" zorganizowanej przez Frakcję
Społeczno-Liberalną Unii Demokratycznej stwierdził: "Teraz mamy nasz rząd,
który traktuje nas (inteligencję) gorzej niż poprzednia władza". Nawet
więc uczeni nie dostrzegają czasem ryzyka występowania w liczbie mnogiej i w
imieniu wszystkich. Stwierdzam z całą stanowczością, że "nasz rząd",
co by o nim nie mówić, traktuje mnie lepiej niż poprzednia, komunistyczna
władza - dlatego, że po prostu mnie (jako inteligenta) nie traktuje. A o to
przecież walczyliśmy z totalitarną ideologią. Andrzej Szczypiorski natomiast
nie zgłosił pretensji do naszego rządu, lecz do naszego społeczeństwa.
"Gazeta Wyborcza" cytuje: "kołtuństwo zanurzone w polskim
zadupiu" (fe, niesmaczne), "zapyziałość", "zabity deskami
prowincjonalizm z kruchty". Obawiam się, że relacja w "Gazecie
Wyborczej" z następnego publicznego wystąpienia tego pisarza będzie
kojarzyć się z policyjnym protokołem z zajścia nazwanego przez kodeks wykroczeń
"zakłóceniem porządku publicznego". Na szczęście prof. Zofia Kuratowska,
osoba kulturalna, wyjaśniła, że generalnie zebranym inteligentom chodzi o
kształtowanie świadomości społecznej i wywieranie nacisku na elity rządzące w
obliczu ideologizacji kraju poprzez "oddanie ministerstwa oświaty w ręce
ZChN". "Nic nam nie przeszkadza, żeby wyrazić sprzeciw" -
powiedziała. Naga prawda. W konstruktywny ton konferencji ugodził prof. Łukasz
Turski, fizyk: "Ja nie mam do spełnienia żadnej misji dziejowej oprócz
tej, że muszę dobrze uczyć fizyki".
Przytoczyłem relacje z konferencji inteligentów, zaintrygowany
właśnie osobą pana profesora Turskiego. Andrzej Szczypiorski zgłosił tam
projekt powołania Polskiej Partii Inteligentów. Pomysł, jak sam nazajutrz
przyznał w wywiadzie dla "Życia Warszawy", „dosyć śmiały, a może
nawet troszkę komiczny" (też byłby temat dla reżysera Barei!). "Na
pierwszy rzut oka" - dodał jednak.
Na pierwszy rzut oka nurtuje mnie pytanie: czy prof. Łukasz
Turski byłby przyjęty do takiej partii, a jeśli nie, to dlaczego. Czekamy na
dalsze enuncjacje.
1993

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz