FELIETONY PUBLIKOWANE W LATACH 90. W "TYGODNIKU SOLIDARNOŚĆ"
Dlaczego zwyciężają postkomuniści
Pewien
kolega, działacz związkowy wysokiego szczebla zwolniony z internowania, uszedł
był politycznie za granicę. Po jakimś czasie (wczesne lata 80.) skomplikowaną
drogą przez Szwecję dotarł do mnie z Ameryki maczkiem napisany artykuł do
publikacji w solidarnościowej prasie podziemnej. Działacz ów, rozejrzawszy się
po wielkim świecie, ustosunkował się do kwestii rolnej. Treść była taka: sprawa
rolnictwa w Polsce jest przegadana i w ogóle nie na temat. Rolnictwo bowiem nie
rozwinie się bez traktorów. Zatem podstawą nowoczesnego rolnictwa jest traktor.
W kolejnym i w następnym akapicie znów to samo, z pasją: należy więc wreszcie
zejść na ziemię i powiedzieć sobie jasno - nie ma traktorów, nie ma co jeść.
Zatem - traktory dla rolnictwa. O użyteczności traktora pisała prasa oficjalna
w stanie wojennym i wcześniej, nieprzerwanie od nastania władzy ludowej. Ani
też Solidarność w żadnej uchwale czy wypowiedzi nie negowała traktorów.
Odpisałem więc żarliwemu autorowi, przez tajnego kuriera ze
Szwecji: artykuł wzbudził wiele kontrowersji wśród ekspertów - przyślij na
próbę jeden traktor. Czy odpowiedź doszła, tego już nie wiem, traktor wszakże
nie dotarł, a kolega działacz wrócił z rodziną do kraju, by kontynuować
działalność w znów legalnym Związku.
Jeffrey
Sachs tym się różni od tamtego kolegi, że jeszcze do Polski nie wrócił. Na
razie przysłał artykuł i wydrukowała go „Rzeczpospolita” na dalekiej 28 stronie
w rubryce „Świat”, wśród ogłoszeń na przetargi i tym podobnych. Artykuł - to
nawet za dużo powiedziane: wypracowanie pt. „Dlaczego zwyciężają postkomuniści”
prowokuje do jedynej odpowiedzi redakcyjnej: przemyśl pan to jeszcze raz,
przestań się mądrzyć i nie wracaj w te strony świata, bo mogą ci tu spuścić
lanie. Jeśli młodzież nie pamięta Jeffreya Sachsa, to przytaczam za
„Rzeczpospolitą”: „Autor jest wykładowcą na Uniwersytecie Harvarda. Był doradcą
ds. gospodarczych rządów w Rosji, Polsce, Estonii, Mongolii i Boliwii”.
Przypomnę też, że wykonawcą woli Jeffreya Sachsa w Polsce był Leszek
Balcerowicz. I to wreszcie przypomnę, że Sachs obwołany był tutaj geniuszem, a
który ekonomista się choć trochę z nim i Balcerowiczem nie zgadzał, kto miał
najmniejsze wątpliwości do jedynie słusznej drogi („śruba do oporu” - która
właśnie odbija) ten był ciemniak i oszołom.
Ostatnio
właśnie w Estonii zwyciężyli postkomuniści i ten młody, ale wybitny uczony
zaczął się wreszcie dziwić. Wszystko bowiem wskutek jego rad szło dobrze;
inflacja spadła, wzrost gospodarczy 5 proc., a „prognozy przewidywały możliwość
osiągnięcia jeszcze lepszych wyników”. Zatem wybór lewicowej koalicji w miejsce
proreformatorskiego gabinetu to „akt niewdzięczności ze strony wyborców”. Od
razu nasuwa się myśl, że takiemu Sachsowi to dobrze: obraził się na
społeczeństwo estońskie, ale wrócił do siebie, a nasz Balcerowicz obrazić się
na wyborców nie może. Sachs uprzedza jednak na wstępie wypracowania, że nie
zadowala się najprostszą odpowiedzią: reformy rynkowe były zbyt szybkie i zbyt
okrutne. (Tu po raz pierwszy - od samego ojca reform - dowiedzieliśmy się, że
były „okrutne”!)
To dobrze,
to bardzo dobrze, gdy dociekliwy prymus nie zadowala się prostymi
odpowiedziami. Bardziej skomplikowanych szukamy więc między takimi podtytułami
pracy domowej jak: „Władza emerytów”, „Rozpieszczani rolnicy”. Na czym polega
rozpieszczanie rolników - gdy autor sam stwierdza, że „gospodarstwa rolne odczuły
spadek dochodów”? Wprowadzono wysokie cła importowe, rośnie więc władza „tej
grupy” i coś z tym trzeba zrobić a co - o tym na końcu. To jedna grupa. Druga
grupa to emeryci. I tak: reżimy komunistyczne hojnie szafowały świadczeniami
(np. zbyt dużo łożono na budownictwo mieszkaniowe) co doprowadziło do załamania
gospodarczego (tak pisze Jeffrey Sachs, z zawodu ekonomista), a teraz spada
przyrost naturalny. „Powstała olbrzymia armia emerytów, którzy żyją
przeszłością, a nie przyszłością”. Coś więc z tą armią trzeba zrobić, jeśli
reformatorzy nie potrafili wbić w zakute łby staruchom, że mają żyć
przyszłością. Co zrobić? O tym potem. Na razie najważniejsze, że sytuacja jest
zbadana i opisana. „Taka sytuacja mogłaby być uzasadniona, gdyby była wynikiem
historycznej ugody, na mocy której młodzi i starzy razem ponosiliby ciężary
okresu przejściowego”. Czyli razem, starzy i młodzi przyjaciele.
Co razem?
Razem trzeba ponosić. Co ponosić? Ciężary. O jakich ciężarach mówimy? Chodzi o
ciężary okresu przejściowego. Niech wszyscy czytelnicy jeszcze raz powtórzą -
pytanie i trudna odpowiedź. Powie ktoś, że nie rozumie. Jeśli nie rozumie,
niech czyta dalej i zapamięta: „Taka ugoda nabiera jednak trwałego charakteru,
jeśli nie określa się czasu jej obowiązywania”. Powie kto inny, że profesor
Sachs pozostawia nas, bezradnych, z niedosytem wielu trudnych odpowiedzi. Ale
czy on jeden? Jest na przykład problem, czy człowiek pobożny może w sobotę
zjeść jajko, zważywszy, że w sobotę nie można przygotowywać posiłku, a jeśli
kura zniosła jajko właśnie w sobotę, to niejako w tym dniu je przygotowywała. I
co? Podług szkoły Szamaja nie można, a podług Hillela wolno i to jest napisane.
Nie oczekujmy więc, że uczony amerykański rozwiąże za nas każdy problem. Jak ma
to zresztą zrobić, skoro „mieszkańcy Europy Wschodniej chcieliby zjeść ciastko
i jednocześnie je zachować?" (Ha! Jakie błyskotliwe, pierwsze słyszę).
Ludzie,
zrozumcie! „Ludzie powinni zrozumieć zasadniczą różnicę między jednorazowym
wysiłkiem na rzecz dawnych pracowników na początku reform rynkowych i polityką
emerytalną”. Gdyby ktoś chciał mi zarzucić wyjmowanie zdań z kontekstu, to
odsyłam do Rzeczpospolitej z dnia 20 czerwca - wypracowanie pana Sachsa składa
się z takich właśnie aforyzmów. Dostrzegłem jednak trzy konkretne uwagi.
Pierwsza: „W większości krajów ugrupowania komunistyczne bez przeszkód
przekazały swój majątek następcom. Jedynym wyjątkiem jest Republika Czeska,
gdzie proces lustracyjny znacznie osłabił partię komunistyczną”. W Czechach
Sachs nie doradzał. Druga uwaga: Sachs dostrzega, że niski wskaźnik przyrostu
naturalnego jest w bilansie niekorzystny. To absolutne novum. Do tej pory
myśliciele jego pokroju ostrzegali przed płodzeniem dzieci, bo jak je wykarmić
w okresie przejściowym. Trzecia uwaga: potrzeba reformy systemu ubezpieczeń. „W
kategoriach instytucjonalnych celem długofalowej reformy powinno być przejście na
system emerytalny oparty na indywidualnych rachunkach oszczędnościowych
(istniejący np. w Chile), zamiast istniejących obecnie systemów polegających na
odprowadzeniu składek przez pracodawcę do skarbu państwa”. Jeffrey Sachs w
Chile nie doradzał. Gdy doradzał w Polsce o reformie systemu ubezpieczeń
jeszcze nie myślał. Mimo wyłowienia tych konkretnych uwag, które autor odpisał z
ostatnich polskich publikacji prasowych, ocena wypracowania nie zmienia się.
Nic nie zmieni też brawurowa pointa: „Reformatorzy, politycy i międzynarodowi
doradcy (sic!) powinni skupić uwagę na pogłębianiu społecznego zrozumienia...” itd.,
itp. To mydlenie oczu. Mleko wylane.
Powiedzmy
sobie prawdę: o żadnym pogłębianiu mowy być już nie może. Nasz prymus
wielokrotnie powtórzył, że przyczyną niepowodzeń są „wydatki na cele
społeczne”. „Zorganizowane grupy”, które przeszkadzają obozowi reform, nazwane
są po imieniu. Prócz rolników są to: emeryci a dalej uczniowie, studenci,
nauczyciele, lekarze i personel medyczny. Dodajmy jeszcze górników, których
kilka lat temu odkrył Leszek Balcerowicz jako lobby zagrażające reformom. Do
tego rząd, sejm wojsko, policja itp. - to też żyje z budżetu. Tych
zorganizowanych grup należy się jakoś pozbyć. Jak to zrobić - tego Sachs jako
cudzoziemiec nie ośmiela się sugerować. Wiadomo jednak, że powinien ocaleć obóz
reform, składający się z młodych maklerów giełdowych, proreformatorskich
dziennikarzy i garstki ludzi do obsługi bankietów. Jak się to uda, to na jeden
z nich redakcja „Twojego Stylu” zaprosi Jeffreya Sachsa, sztukmistrza z
Uniwersytetu Harwarda, międzynarodowego wagabundę, bon vivanta, szaławiłę i
niezłego psotnisia.
______________________________
Na zdjęciach Jeffrey Sachs. Na samym dole z lewej George Soros, światowej skali działacz charytatywny, wielki filantrop, niezłomny rzecznik praw człowieka i demokracji, wieki budowniczy nowego ładu światowego itp., itd.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz