FELIETONY PUBLIKOWANE W LATACH 90. NA W "TYGODNIK SOLIDARNOŚĆ"
Wszystko można powiedzieć
Wszystko można powiedzieć: Wałęsa? - Prostak.
Papież? - Konserwatysta, który nie rozumie współczesnego świata. Glemp -
Hamulcowy na drodze do Europy. Kuroń, Geremek? - Malowane ptaki. Iwaszkiewicz?
- Lokaj. Dąbrowska? - Oportunistka i kobieta lekkich obyczajów. Wajda? -
Skończony. Łapicki, Szczepkowski? - Kabotyni. Herbert? - Zwariował. Miłosz? -
Człowiek Rosji. Owsiak? - Antykościelny reklamiarz. Ochojska? - Pijane dziecko we
mgle albo prowokatorka. Urban? - Kanalia. Pawlak? - Prosto od gnoju. Oleksy?
Postkomunistyczna gaduła. Itd., itp.
Tak napisano w ulubionej "Polityce".
„W Polsce
nic nie jest politycznie poprawne. Upadek komunizmu i kryzys wartości otworzyły
epokę złotej wolności: każdy mówi, co chce i nikt się nie zgadza" - ubolewa mój
faworyt, mistrz politycznej poprawności Daniel Passent w artykule pt. „Brzydkie
wyrazy”. Racja! Do tych niewczesnych żalów należy jednak odnieść pytanie: A kto
zaczął, co? Kto, korzystając najpełniej ze złotej wolności przekazu wsączył w
polskie życie publiczne najwięcej jadu nienawiści i pogardy? Toż każdy, kto nie
przystawał do poprawności politycznej „Polityki”, „Gazety Wyborczej”, „Wprost”,
okazywał się prostakiem, hamulcowym, lokajem, skończonym kabotynem, wariatem,
reklamiarzem, pijanym dzieckiem we mgle, prowokatorem itd., itp. Nie pamiętamy?
To przeglądajmy roczniki gazet od roku 1991. Zajrzyjmy jeszcze do gazet sprzed
kilku i kilkunastu miesięcy - kto malował wizerunek Pawlaka „od gnoju”?
Kołtuni, faszyści, klerykałowie? Nie, to jaśnie oświecona, w pierwszym
pokoleniu wielmożna polityczna poprawność narzuciła opinii publicznej chamski
styl politycznego sporu. A teraz lament. Okazuje się bowiem, że Kalego też
boli, ale Kali przedtem tego nie wiedział. Bo gdy Kali gnoić bliźniego, to jest
politycznie poprawne. Ale gdy bliźni gnoić Kalego, to jest kryzys wartości.
A że kryzys
jest, to prawda, z którą wielu się zgadza. Pochodną kryzysu wartości jest
kryzys komunikacji: „wszystko można powiedzieć”, ale nie porządkuje to
rzeczywistości - tak jak oczekiwaliśmy od ustrojowej wolności słowa i
publicznego przekazu. Miałem kiedyś zaszczyt słuchać kardynała Macharskiego,
który w rozmowie o trudności uporządkowania rzeczywistości przez język - zwrócił
uwagę, że tak w wolnej Polsce się stało, że nie da się rzeczy nazywać po
imieniu, bo nazywanie określa nazywającego. Rozumiem to tak w uproszczeniu, że
gdybym np. wytknął jakiejś osobie publicznej zbyt liberalny stosunek do
publicznej kasy, to w odbiorze społecznym odium złodziejstwa spłynie na mnie,
bo przecież „kłócą się o koryto, a jeden wart drugiego”. Jeśli nazwałbym Urbana
kanalią, on, jako orędownik walki z kołtuństwem, zacofaniem i hipokryzją kleru
nawymyśla mi nie mniej dosadnie - a nie ma powszechnie uznawanego za wspólny
systemu wartości, do którego można by się odnieść, szukając rozstrzygnięcia.
Gdzież więc
wypatrywać blasku prawdy? W „Słowie Powszechnym”, „Ładzie”, „Niedzieli” i
„Radiu Maryja”? Nie przeczę. Są jednak oznaki, że i takie media wchodzą na
popularną płaszczyznę sporu. Czyż nie było nieuzasadnionych oskarżeń, pomówień
na antenie „Radia Maryja”; czy nie było nigdy fałszu w podniosłej melodii
„Ładu”? A frontowa „Gazeta Polska”, w której na dziesięć strzałów armatnich
celnych jest mniej niż połowa? Czy tak było zawsze? Nie. Sięgając do
prehistorii przypomnę, że w antykomunistycznej nielegalnej prasie lat 70. i 80. każda
próba pójścia na skróty poprzez fałsz, pomówienie, była natychmiast piętnowana.
W legalnym „Tygodniku Powszechnym” nigdy nie podano niesprawdzonej informacji i
nie była to przecież zasługa cenzury. Że wtedy, za komuny, łatwiej było nazywać
rzeczywistość? Owszem, ale demokracja jest trudnym wyzwaniem.
Kilka dni
temu gościł w Poznaniu biskup Chrapek -wykładowca, specjalista w dziedzinie
mediów z prelekcją na temat prasy katolickiej. Mówił o konieczności
profesjonalizmu („Jeśli nie potrafimy, jeśli nie umiemy się uczyć, to powiedzmy
to sobie otwarcie i przeprośmy Pana Boga”); o strukturze zła PRL-owskiej
przeszłości; o zalewie wulgaryzmu i potrzebie „nowego języka”; o konieczności
zbiorowego rachunku sumienia - wszystko w kontekście papieskiego blasku prawdy.
Starszego słuchacza zbulwersowała kwestia rachunku sumienia. „Dobrze, ja im
swój rachunek przedłożę - powiedział - ale czy ONI to samo zrobią przede mną?
Nie, oni nie chcą się spowiadać”. Nie chodziło jednak biskupowi o to, aby
zachęcać ludzi, którym w czasach PRL-u upłynęła aktywność zawodowa, rodzinna,
społeczna, którzy pracowali, doznawali niesprawiedliwości czy zawierali kompromisy
- do spowiedzi przed byłymi sekretarzami PZPR czy ubekami. Chodziło, jak się
zdaje, o rachunek przed sobą: czy sami nie przenosimy z przeszłości narzuconej
struktury zła, żeby się złu przeciwstawić? Powiedzmy, że z uzasadnionej
niecierpliwości - bo skoro Oni nam w twarz z lewej, to My im w gębę z prawej,
bo trzeba skutecznie czyli na skróty. Tego dotyczy - jak zrozumiałem - postulat
właściwego języka, rozumianego ogólniej niż poprzez problem słów wulgarnych.
Hasła w
najmniejszym stopniu oddają blask prawdy. I nawet rozgłośnia radiowa słyszalna
w każdym miejskim zaułku i w każdym miejscu Puszczy Białowieskiej nie
uporządkuje rzeczywistości prostą modulacją, gdy lektor dyszkantem donośnym i groźnym
wstrząśnie membraną i sumieniem: „Komuniści, ateiści, Barbara Labuda!”, a ukoi
nas stonowanym i ciepłym barytonem: „Polacy, katolicy, profesor Bender...”
„Społeczeństwo
polskie wygrało wojnę z komunizmem (choć niektórzy nadal ją toczą), ale nie
wydało jeszcze wojny swojej własnej hierarchii, strukturze wartości i obłudzie,
nie tej narzuconej z zewnątrz, lecz swojskiej, tutejszej”. Tako rzecze Passent
z „Polityki”. Deklaruję: wydam wojnę własnej, swojskiej hierarchii jeśli
Passent przeciwstawi się zewnętrznej strukturze wartości i obłudzie, które wraz
ze swoim kolegą Urbanem narzuca. I niech to będzie choćby najdłuższa, ale zimna wojna
w Europie.
8.06.1995
_________________________________
Na zdjęciu biskup Jan Chrapek (1948-2001)
_________________________________
Na zdjęciu biskup Jan Chrapek (1948-2001)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz