Króliki z kapelusza
Leszek Balcerowicz ocenił kandydaturę prof. Andrzeja
Wiszniewskiego na szefa rządu negatywnie: czekają nas pilne zadania i dlatego
premierem nie może być ktoś, kto będzie dobry może za rok, a przez ten czas
będzie się dopiero uczył (TVP, „W centrum uwagi” 3.X.) . Którzy zatem są „nauczeni”? Ci, co już byli premierami, byli wicepremierzy,
czy też tacy, którzy byli ministrami? Może także wojewodowie, prezydenci miast?
Lider Unii Wolności opowiada się jednak za tym, aby premierem był Krzaklewski.
Czy zatem „nauczeni” do kierowania rządem są liderzy bloków politycznych,
partii, przywódcy central związkowych? O to trzeba pytać Leszka Balcerowicza.
O Wiszniewskiego prasa pytała także polityków - posłów AWS.
Maciej Płażyński, poseł: „Nie mam żadnego stosunku do tej kandydatury, bo pana
Andrzeja Wiszniewskiego po prostu nie znam”. Marian Piłka, lider ZChN, poseł:
„Nie mogę nic powiedzieć o prof. Wiszniewskim, bo nic o nim nie wiem”. Artur Balazs, poseł: „To nazwisko nic mi nie
mówi (...) Premierem nie może być osoba wyciągnięta jak królik z cylindra. Na
czele rządu musi stanąć człowiek o mocnej pozycji publicznej i politycznej”.
Czy więc Krzaklewski
żarty sobie stroi z demokracji? Wyciąga z cylindra na urząd premiera
człowieka z nikąd, nieobecnego w klasie politycznej, którego jedynym atutem
jest tytuł profesora od czegoś tam? Dociekliwi dziennikarze poprosili
jednak o opinie także wrocławian.
Z trzech wypowiedzi („Gazeta Wyborcza” 4-5.X.), w tym prof. Aleksandra
Labudy (Płażyńskiemu, Balazsowi i Piłce znanemu być może jako mąż Barbary)
dowiadujemy się - w wystarczającym skrócie - o biografii politycznej tajemniczego
kandydata. Okazuje się, że jako naukowiec, osoba publiczna i polityczna jest on
na Dolnym Śląsku powszechnie znany. Tomasz Wójcik, szef Zarządu Regionu „S”,
poseł: „Prof. Wiszniewski byłby znakomitym premierem”. Stanisław Husakowski, przewodniczący
wrocławskiej Unii Wolności (zastrzegając, że „niepokoiły go zawsze polityczne
kontakty Wiszniewskiego z politykami mocno prawicowymi” jak Kornel Morawiecki
czy Jan Olszewski!): „To dobry kandydat na premiera. Był na pewno najlepszym
rektorem politechniki w ciągu ostatnich 20 lat. Umie dzielić pracę i egzekwować
wykonanie zadań. Jednocześnie nie trzyma się kurczowo władzy, umie ją
decentralizować, otaczać się właściwymi ludźmi”.
Nie nowe to zjawisko: ten sam kandydat na wysoki urząd przez
jednych przyjęty jest z dystansem, jeśli nie wzgardą, jako ktoś anonimowy a
więc nieprzygotowany. Drudzy znają go jako profesora, rektora, działacza
publicznego, polityka i wystawiają mu nader pochlebne świadectwo. Nie byłoby w
tym nic dziwnego, gdyby jedni i drudzy, reprezentując dwie konkurencyjne
partie, opiniowali kandydata jednej z nich. Tu jednak ci pierwsi są politykami
centralnymi (świadomie nie napisałem: warszawskimi), ci drudzy zaś mieszkają we
Wrocławiu, chociaż - jak prof. Labuda i szef dolnośląskiej Solidarności - znani
są ogólnopolskiej publiczności. Którzy
mają rację?
Nie jest celem tego komentarza przekonywanie do osoby prof. Wiszniewskiego. Stwierdzam wszakże, że,
choć nie jestem wrocławianinem, o istnieniu Andrzeja Wiszniewskiego, naukowca z
Politechniki Wrocławskiej, wiem od kilkunastu lat, choćby z publikacji w prasie
drugiego obiegu. Internowanych i aresztowanych profesorów w całym kraju
było niewielu. Powiedzmy jednak,
że nie wszyscy się znali, bo przecież, gdyby kilkanaście lat temu zapytano
Andrzeja Wiszniewskiego, co sądzi o przyszłości politycznej Artura Balazsa i
Mariana Piłki, mógłby odpowiedzieć , że nic nie sądzi, bo nie wie, kim oni są.
Jak po tym doświadczeniu zdefiniować właściwego kandydata na
stanowisko premiera, czyli takiego, który piastując urząd nie będzie się
dopiero uczyć, tak jak uczyli się niegdyś Mazowiecki, Bielecki, Olszewski,
Suchocka oraz Skubiszewski, Cywińska, Kuroń, Gronkiewicz-Waltz, Strzembosz,
Stelmachowski, Wałęsa i tak dalej? AWS nie może przyjąć założenia, że właściwym
kandydatem jest osoba już „nauczona”, jak Miller, Oleksy, Cimoszewicz,
Kwaśniewski czy choćby Święcicki. Pozostaje do rozważenia najnowsza wykładnia
centralizmu demokratycznego: właściwy
kandydat na premiera to taki, którego zna Płażyński, Balazs i Piłka.
1997
1997
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz