środa, 29 kwietnia 2020

        FELIETONY NA ŁAMACH "TYGODNIKA SOLIDARNOŚĆ" - LATA 90.

       Pamiętnik z procesu górników - Kraj - rp.pl
     
    Sąd uniewinnia, policja przeprasza


     Po wielu latach sąd uniewinnia tych, którzy strzelali do górników Wujka.
     W Polsce każdy polityk wie, że w państwie prawa nie wypada publicznie kwestionować decyzji sądów. Dlatego zaczyna swój komentarz od zastrzeżenia: „Nie będę komentował decyzji niezawisłego sądu”. Wzorcowej postawie polityków przeczy brak zahamowań wśród pozostałych obywateli. Niektóre niezawisłe wyroki, ostatnio ten „w sprawie Wujka” ludzie komentują na ulicy, w tramwaju, w pracy i szkole a nawet na sali sądowej po ogłoszeniu wyroku. Co więcej, wyciągają głośno wnioski (np.: „Hańba!”) i - na co nawet publicysta sobie nie pozwoli - formułują zalecenia (np.: „Sąd pod sąd!”). 
     Między poprawnymi politykami a nieoprawnymi obywatelami usytuował się nowy wiceminister sprawiedliwości, mec. Leszek Piotrowski (skądinąd uczestnik procesu jako oskarżyciel posiłkowy - pełnomocnik rodzin zabitych). W telewizyjnym „W centrum uwagi” stwierdził, że „sądy wydają wyroki słuszne i niesłuszne”! Cóż to znaczy? Gdyby sądy wydawały wyłącznie słuszne wyroki, nie działałaby instytucja odwołania do sądu wyższej instancji i zaskarżenia wyroku. Jeśli sąd wyższej instancji unieważnia wyrok, zmienia postanowienie czy odsyła do ponownego rozpoznania, to znaczy, że uznaje werdykt za niesłuszny. Nikt zatem nie musi się wzbraniać przed komentowaniem niesłusznych wyroków. Politycy nie muszą wypowiadać zaklęcia o niezawisłości sądu, przynajmniej dopóki wyrok nie jest ostateczny. Czy taki wniosek godzi w autorytet sądownictwa, czy tylko narusza obowiązującą hiperpoprawność?
     Nazajutrz po ujawnieniu brutalnego zachowania policji, komendant przeprasza młodocianych kibiców. Brutalna peerelowska milicja przeobraziła się ostatecznie w miłującą prawo, świadomą nietykalności cielesnej obywatela policję. Reakcja zwierzchnictwa na gdyński wyjątek dobitnie to potwierdza. Konflikt obu stron jest jednak trwały i w wyobrażalnym czasie nieusuwalny. Jedni, ubrani w szaliki, mają kilkanaście lat i nie czują się już dziećmi; drudzy, umundurowani, mają ledwie kilka lat więcej i upokorzenie małolata utwierdza ich w poczuciu przynależności do świata dorosłych. Te grupy wiekowe dzieli biologiczna nienawiść i nie trzeba z tego powodu załamywać rąk: przyjmijmy robocze założenie, że policjanci są od tego, żeby bić kibiców. Jeśli policja ich nie bije, to szalikowcy biją się nawzajem, kaleczą przechodniów, niszczą mienie prywatne i wspólne. Nic w tym wypadku nie zastąpi argumentu pały. Widzieliśmy wszakże, że zbito i upokorzono wybranych kibiców, gdy byli bezbronni. Od lat obserwujemy też, że gdy kibiców jest tłum, wtedy bezbronna jest policja. Może więc nie o swoiście pojmowaną „prewencję” chodziło, a o chuligański odwet funkcjonariuszy za to, że poprzednio dostali od kibiców w skórę? Gdański komendant (w najlepszej wierze) upokorzył się przed ogółem kibiców, wzmocnił ich „moralnie” i dodał odwagi. Funkcjonariuszy zaś ostrzegł (co z tego, że niechcący): nie bijcie, bo z tego są kłopoty. Okazuje się, że słowo „przepraszam” może rodzić nieoczekiwane skutki, chociaż (żyjemy w państwie prawa) zapowiedziano ukaranie winnych.
     Niegdysiejsze, polityczne „przepraszam” obecnego prezydenta RP* - według niektórych funkcjonariuszy aparatu sprawiedliwości - miało zastąpić skazanie winnych zabójstwa górników i zamknąć sprawę. To przecież było dawno, w poprzednim ustroju, w którym nikt osobiście nie ponosił za nic winy.

                                                                                                          16.12.1997
____________________________
* Aleksander Kwaśniewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz