
Razem byśmy
dali radę
Kto ciągle
Polskę czuć będzie w sercu - ciągle sam się poświęci, a nigdy drugich poświęcić
się nie odważy, ten z Bogiem będzie, ten zwycięży, pomimo wszystkie pozory
chwilowe, ten będzie istnym Polakiem.
Reszta to hipokryty - przezwą się tak tylko, by łacniej Polskę zgubić.
Zygmunt Krasiński (za: ulotka wyborcza
Stowarzyszenia
"Rodzina Polska")
W kategoriach leninowskich ugrupowanie "Rodzina
Polska" odegrało rolę "pożytecznego idioty". W wyborach samorządowych "Rodzina"
odebrała cokolwiek głosów AWS, a nie przekroczywszy 5-cio procentowego progu
nie skonsumowała ich. Taki wynik był do
przewidzenia. Wyborcy stronią od małych
odłamów, podejrzewając "dysydentów" - zasadnie czy nie - już to o ekstremizm, albo nieodpowiedzialność lub "kombinowanie na swoje". W niektórych ośrodkach, jak np. w Poznaniu,
"Rodzina" ponosi odpowiedzialność za to, że AWS nie uzyskała w
radzie miejskiej większości...
To sąd jednostronny. To przecież "Rodzina
Polska" jest najbardziej polska. To w "Rodzinie" nie ma
elementów niepewnych światopoglądowo i etnicznie. Dlaczego więc Akcja Wyborcza
Solidarność poszła w wyborach osobno, a nie przyłączyła do "Rodziny"?
Zanim wypowiemy słowa "zdrada" czy "Targowica" - dwa razy
pomyślmy.
I nie stawiajmy sprawy na głowie. Za wyborczą porażkę
"Rodziny Polskiej" ktoś odpowiada. Komuś na tym zależało (więcej dziś
nie powiem), a cenę zapłacą wszyscy Polacy. Już płacą za to, że nie słuchali
kogo trzeba. W trakcie ostatniej prezydenckiej kampanii wyborczej ekspert
zaproszony do rozgłośni "Radia Maryja" powiedział, że po zwycięstwie
Lecha Wałęsy bezrobocie, zawinione przez komunistów, będzie zlikwidowane,
bowiem sprzeczne jest z nauką społeczną Kościoła. "Dziękujemy panu
ekspertowi za mądre wypowiedzi" - podsumował ojciec gospodarz programu
(żeby żaden ze słuchaczy nie miał wątpliwości, że jak było powiedziane, tak i
będzie).
Przypomnijmy: w tamtym czasie "Radio Maryja" zrobiło wszystko, co mogło. Odkryto przecież na antenie, że matka Aleksandra Kwaśniewskiego była Żydówką, czego dowodem fakt pochowania jej na żydowskim cmentarzu. Sztab wyborczy Kwaśniewskiego poświęcił tej sprawie jeden z odcinków telewizyjnej kampanii: przemawiający do swych zwolenników kandydat opisał incydent w kontekście faktu, że matka właśnie zmarła, to znaczy po rewelacjach ogłoszonych przez Radio Maryja. Ale też Radio Maryja nie było pobłażliwe dla innych niż Wałęsa kandydatów prawicy. (Pojęcie "prawicy" stało się tak mętne, że nie wiadomo już co znaczy, tym bardziej, że grupuje ateistów i kosmopolitów, którzy lekceważą Kościół i Polskę - z "Listu Rodziny Polskiej nr 2", ulotka wyborcza, wrzesień 1998). Pani Gronkiewicz- Waltz, gdy jej notowania były jeszcze obiecujące, również została zdemaskowana etnicznie. Osoba z poznańskiego sztabu wyborczego pani Waltz opowiedziała mi wtedy rozgoryczona, że wysłała do ojca dyrektora "udokumentowane sprostowanie, że Hanna Gronkiewicz-Waltz nie jest Żydówką" i pozostało ono bez echa. Więcej: w trakcie kampanii prezydenckiej dano słuchaczom możliwość apelowania do przywódców politycznych prawicy o zjednoczenie i wyłonienie jednego kandydata. Jeśli wskazywali na Lecha Wałęsę, przypominając jego zasługi i zalety, gospodarz programu dziękował za "mądry głos". Wszelka próba krytycznej oceny prezydentury Wałęsy była bezpardonowo przerywana, a słuchaczy pouczano, że Radio Maryja nie prowadzi kampanii wyborczej. Gdy zaś w słuchawce padało nazwisko Olszewski, ojciec dyrektor ucinał: "Dwa razy bym się zastanowił". Mądremu było dość. Nie zabrakło więc konsekwencji. A jednak się nie udało. Nie wybrano Olszewskiego, przegrał Wałęsa ("nie chcę, ale muszę"), przegrała Gronkiewicz - Waltz ("jestem waszą nadzieją"), 1,5% głosów otrzymał Marek Markiewicz ("rzetelność") i tak dalej. Prezydentem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej został Kwaśniewski. Dlaczego? "Komu to było na rękę"?
Przypomnijmy: w tamtym czasie "Radio Maryja" zrobiło wszystko, co mogło. Odkryto przecież na antenie, że matka Aleksandra Kwaśniewskiego była Żydówką, czego dowodem fakt pochowania jej na żydowskim cmentarzu. Sztab wyborczy Kwaśniewskiego poświęcił tej sprawie jeden z odcinków telewizyjnej kampanii: przemawiający do swych zwolenników kandydat opisał incydent w kontekście faktu, że matka właśnie zmarła, to znaczy po rewelacjach ogłoszonych przez Radio Maryja. Ale też Radio Maryja nie było pobłażliwe dla innych niż Wałęsa kandydatów prawicy. (Pojęcie "prawicy" stało się tak mętne, że nie wiadomo już co znaczy, tym bardziej, że grupuje ateistów i kosmopolitów, którzy lekceważą Kościół i Polskę - z "Listu Rodziny Polskiej nr 2", ulotka wyborcza, wrzesień 1998). Pani Gronkiewicz- Waltz, gdy jej notowania były jeszcze obiecujące, również została zdemaskowana etnicznie. Osoba z poznańskiego sztabu wyborczego pani Waltz opowiedziała mi wtedy rozgoryczona, że wysłała do ojca dyrektora "udokumentowane sprostowanie, że Hanna Gronkiewicz-Waltz nie jest Żydówką" i pozostało ono bez echa. Więcej: w trakcie kampanii prezydenckiej dano słuchaczom możliwość apelowania do przywódców politycznych prawicy o zjednoczenie i wyłonienie jednego kandydata. Jeśli wskazywali na Lecha Wałęsę, przypominając jego zasługi i zalety, gospodarz programu dziękował za "mądry głos". Wszelka próba krytycznej oceny prezydentury Wałęsy była bezpardonowo przerywana, a słuchaczy pouczano, że Radio Maryja nie prowadzi kampanii wyborczej. Gdy zaś w słuchawce padało nazwisko Olszewski, ojciec dyrektor ucinał: "Dwa razy bym się zastanowił". Mądremu było dość. Nie zabrakło więc konsekwencji. A jednak się nie udało. Nie wybrano Olszewskiego, przegrał Wałęsa ("nie chcę, ale muszę"), przegrała Gronkiewicz - Waltz ("jestem waszą nadzieją"), 1,5% głosów otrzymał Marek Markiewicz ("rzetelność") i tak dalej. Prezydentem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej został Kwaśniewski. Dlaczego? "Komu to było na rękę"?
Teraz nie udało się "Rodzinie Polskiej". Czy "Rodzina" idzie sama? -
pytano w ulotce wyborczej i odpowiedziano: Do
wyborów nie idziemy sami, idziemy z ludźmi, uczciwymi i kompetentnymi, których
w innych wypadku ordynacja wyborcza wyeliminowałaby z szansy zdobycia mandatu
radnego. A jednak wynik głosowania
jest taki, że ludzi uczciwych i kompetentnych wyeliminowano. "Komu na tym zależało?" Komu nie w smak niepodległość Polski, obrona suwerenności
Narodu, realizacja praw rodziny i szacunek do godności człowieka? Dziś nie powiem, ukochani moi. Nie zniechęcajcie
się, nie poddawajcie frustracji. Do trzech razy sztuka, tyle tylko powiem,
mądremu dość.
Kilka lat temu, gdy Radio Maryja dopiero co powstało
i ubiegało się o koncesję, fascynujący jego twórca i organizator - ojciec dyrektor -
wyjawił w ówczesnej Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji (gdzie miał za sobą
większość), że do stworzenia rozgłośni natchnął go - podczas dłuższego pobytu w
Niemczech - pewien inżynier z firmy Grundig. Później słuchacze dowiedzieli się
z anteny, że polecenie zorganizowania radia
wydała ojcu dyrektorowi Matka Boska. Czy nie byłoby roztropne - przed następnymi
wyborami - zaprosić do współpracy tego tajemniczego inżyniera i znów zdać się
na jego przyziemne rady?
1998
__________________________________
Na ten felieton zareagował wtedy rozgoryczony czytelnik. Dotknęło go to porównanie do pożytecznych dla Lenina idiotów. W liście zwrócił mi uwagę, że inspiracja owego inżyniera nie wyklucza roli sprawczej Matki Bożej. Racja.
Na zdjęciu Zygmunt Krasiński
__________________________________
Na ten felieton zareagował wtedy rozgoryczony czytelnik. Dotknęło go to porównanie do pożytecznych dla Lenina idiotów. W liście zwrócił mi uwagę, że inspiracja owego inżyniera nie wyklucza roli sprawczej Matki Bożej. Racja.
Na zdjęciu Zygmunt Krasiński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz