piątek, 8 maja 2020

             FELIETONY Z LAT 90. NA ŁAMACH "TYGODNIKA SOLDARNOŚĆ"                   

                     A gdy Polska da nam rozkaz - TVP Tygodnik – Magazyn widzów i ...     
               
     "Kołobrzeg" prawicowy

     Festiwal piosenki żołnierskiej w Kołobrzegu, istotny element odcinka estradowego na froncie propagandy PRL był już wielokrotnie parodiowany. Parodiował się zresztą sam. Przypomnijmy choćby przebój "Szli na zachód osadnicy": "Szly na zachód ozadnicy, szlakem welkej nedżwedżycy, karabyny i rusznycy..." – śpiewał tryumfalnie artysta z DDR, dając popis komicznej polszczyzny, a także narodowego masochizmu - pieśń opiewała przecież osadnictwo Polaków na ziemiach poniemieckich. Albo ballada o historii rozwoju oręża polskiego, która uświadamiała nam, jak to w kolejnych epokach musiał się natrudzić wojownik, rycerz, żołnierz, by zabić wroga; każda zwrotka kończyła się pointą: "Ale dzisiaj to już nie to - dzisiaj bach! rakietą, bach! rakietą, bach!" Tak jak uradowana generalicja w pierwszych rzędach, tak i cały amfiteatr cywilów klaskał do rytmu spadających na Danię rakiet nuklearnych bliższego zasięgu. Wszelka treść wyśpiewana na tym festiwalu podporządkowana była doktrynie wojennej Paktu Warszawskiego i aktualnej wersji historii najnowszej ustalanej w Głównym Zarządzie Politycznym LWP (w miarę postępującej "liberalizacji" pozwalano tekściarzom napomykać, że w czasie II wojny światowej żołnierz polski walczył także na froncie zachodnim). Festiwal, mimo nieograniczonych środków, rozmachu i pełnej transmisji telewizyjnej, wcale nie zjednywał młodzieży do służby wojskowej, przeciwnie: zaraz po premierze piosenki Trubadurów: "Przyjedź mamo na przysięgę, zaproszenie wysłał szef, syn ci wyrósł na potęgę, przyjedź, zobacz, twoja krew..." chłopcy w wieku poborowym ułożyli wersję parodystyczną: "...granat jemu urwał rękę, przyjedź, zobacz..." itd.
     Pieśń legionowa "My, pierwsza brygada" była wtedy (nawet w latach 80, gdy w Kołobrzegu wojsko śpiewało: "Z umiarkowanym optymizmem patrzymy dzisiaj na ojczyznę") utworem niecenzuralnym. Na indeksie był też Józef Piłsudski, bo przeciwstawił się bolszewikom. W latach 80. kalendarze z portretami Marszałka wydawano w podziemiu, a w kościelnych salkach "nielegalnie" śpiewano pieśni legionowe - tak naród spontanicznie odnajdywał się w swojej, a nie obcej historii. Życie artystyczne w kościołach było bogate duchem, choć nie zawsze wartością twórczą. Bywało, że na wystawach malarstwa świetne obrazy wisiały obok kiczu. Nikt się jednak z tego powodu nie krzywił, a patriotyczno-artystyczną tandetę przyjmowano z wyrozumiałością. Liczyły się intencje.
     Specyfikę czasu opresji i obywatelskiego oporu przypomniał ostatnio pięknie wydrukowany program "Uroczystego Koncertu w Osiemdziesiątą Rocznicę Odzyskania Niepodległości pod honorowym patronatem Premiera Rządu Rzeczypospolitej Polskiej Jerzego Buzka": "My, pierwsza brygada, to tytuł spektaklu, którego pierwotna wersja koncertowa została wykonana po raz pierwszy z okazji 65. rocznicy odzyskania niepodległości 10 listopada 1983 roku w kościele Ojców Dominikanów i powtórzona w dwóch innych warszawskich kościołach: Miłosierdzia Bożego i św. Stanisława Kostki (w podziemiu). Zapowiadając ten program, ksiądz Jerzy Popiełuszko wypowiedział wówczas pamiętne słowa: obyśmy takie koncerty jak dzisiejszy mogli wybierać sobie w różnych teatrach! Jego życzenie spełniło się..." itd.
     Spektakl ten wypełnił pierwszą część uroczystego koncertu 11 listopada tego roku. Wykonał go zespół artystyczny o nazwie "Filharmonia im. Romualda Traugutta" w składzie: 21 śpiewaczek i śpiewaków, 5 aktorów i 4 muzyków. Prócz tego, jak wynika z programu podpisano umowy na: scenariusz, kierownictwo artystyczne, inscenizację, reżyserię, kierownictwo muzyczne, oprawę scenograficzną i produkcję spektaklu. Inscenizacja polegała na przyjmowaniu przez grupę śpiewaków kilku figur choreograficznych: krok marszowy gęsiego, krok marszowy w miejscu, zbiórka w szeregu, prezentuj broń, spocznij, w miejscu rozejść się i wreszcie - bagnet na broń. Prócz "Hej, Orle Biały", "Piechoty", "Hymnu Pierwszej Brygady" nie zabrakło i nutki żartobliwej, składającej się przecież na bogactwo życia wojskowego: "Hej, panienki posłuchajcie", "I tak sobie śwista”. Odpowiedzialność za koncert z okazji 80. rocznicy niepodległości ponosi - jak wynika z wydrukowanego programu - Ministerstwo Kultury i Sztuki.
     Na koncert przybyli specjalnie prezydenci zaprzyjaźnionych państw Europy Środkowo - Wschodniej. Wraz naszym premierem i wypełnioną widownią Teatru Wielkiego przekonali się, że to, co ma najlepszego do wystawienia nasza Opera Narodowa w dniu wielkiej narodowej rocznicy, to "montaż słowno- muzyczny" na poziomie operetki objazdowej średniego lotu. Jak to wyglądało, widzieli także telewidzowie. Nie byłem świadkiem występu "podziemnego" w r. 1983 w kościele św. Stanisława Kostki. Inny był czas, inna wrażliwość, inne wrażenia. Sądzę jednak, że przywoływanie po piętnastu latach autorytetu męczennika ks. Jerzego w charakterze pochlebnego recenzenta estradowej produkcji, jest przykrym nadużyciem.
     Są różne występy na różne czasy i na różne miejsca. Ten spektakl nie pasował do rangi uroczystości. Nie wiem też, gdzie cieszyłby się jeszcze powodzeniem - może w jednostkach wojskowych, gdzie żołnierz nie wybiera, tylko słucha (rozkazów). Może domy dziecka? Tam proponowałbym Filharmonii Traugutta zamiast nazbyt frywolnej śpiewki "Hej, panienki, posłuchajcie" stosowną przeróbkę "Pierwszej Brygady":

     My, Pierwsza Brygadka Piłsudskiego dziadka
     Na stosik rzuciliśmy swój życia losik, na stosik!

                                                                                                          20.11.1998

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz