Szatan w Ostrowie Wielkopolskim
Istnieje
stereotyp Wielkopolanina. Mój krajan jest zatem praktyczny, racjonalny,
systematyczny i przedsiębiorczy. Nie buja w obłokach, stroni od wszelkiej
magii, pochopnie nie wierzy w cuda, wyobraźnią kieruje się tylko w zakresie
niezbędnym do zrealizowania konkretnego zadania czy skrupulatnie opracowanego
planu. Jest legalistą, czuje respekt do władzy. Rodaków urodzonych za Bugiem
nie podziwia, a tych z centralnej Polski ma za leniów i pięknoduchów. Ma
poczucie, że Warszawa żyje z jego trudu i znoju, wręcz okrada. Jednocześnie
praworządny Wielkopolanin szczyci się tradycją konspiracji - nielegalną
działalnością w ramach „najdłuższej wojny w Europie”, zakończonej zwycięskim
Powstaniem Wielkopolskim, bądź co bądź wywołanym bez zezwolenia stosownych
władz administracyjnych. A w stolicy regionu stoi pomnik upamiętniający ofiary
pierwszej w Polsce antykomunistycznej rebelii.
Stereotypy
są proste i łatwe w użyciu. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana i
trudniejsza do opisania. Weźmy takie miasto Września, znane z postawy dzieci
wrzesińskich, które wystąpiły przeciw germanizacji. W organizowanych tam
wyborach sondażowych za każdym razem wygrywali postkomuniści. Czy to znaczy, że
akurat w tym mieście większości mieszkańców w ciągu 40 lat PRL powodziło się
świetnie, a w II RP spadli na poziom ubóstwa? Chyba nie. Września nie jest
wszakże czerwona plamą na mapie Wielkopolski. W tym regionie (choć nie w
Poznaniu) wygrał wybory Aleksander Kwaśniewski. Sojusz Lewicy Demokratycznej wygrał
wybory do samorządu województwa. „Solidarność” tradycyjnie przegrywała w dawnym
województwie pilskim, mniej zamożnym. To Piła, w przeszłości PRL miasto
zdominowane przez środowisko wykładowców, słuchaczy szkoły MO i ich rodziny,
wybrała do „kontraktowego” senatu jedynego kandydata spoza OKP, Henryka
Stokłosę. Z kolei dawne województwo leszczyńskie ma zupełnie inny charakter.
Ludność zasiedziała, dobrze zorganizowana, stosunkowo zamożna, rolnicze
zagłębie. Taka społeczność w demokracjach kieruje swoje preferencje wyborcze w
prawą stronę. U nas inaczej: tak mieszczanie leszczyńscy, jak i okoliczni
rolnicy wybierają w większości postkomunistów. Można by powiedzieć, że nic się
nie zgadza, a można stwierdzić co innego: stare stereotypy należą do
przeszłości, rzeczywistość konstruuje już nowe.
Opowiem, co
się w ostatnich dniach zaczęło dziać w Ostrowie Wielkopolskim. O sprawie wiem z
regionalnego magazynu informacyjnego poznańskiej telewizji, a trzeba, żeby cała
Polska wiedziała. W Ostrowie pojawił się szatan wcielony. To znaczy pewne jest
to, że zapanowała tam zbiorowa psychoza z powodu szatana, który rzekomo grasuje
po mieście. Jest podstępny, choć nie nazbyt wyrafinowany: z zamiarem porwania
zaczepia dzieci i młodzież, pytając o godzinę. Wielu przezornych rodziców nie
pozwala teraz dzieciom nosić zegarków, inni towarzyszą pociechom do i ze
szkoły. Według rozpowszechnionej wiedzy, dwie nastolatki, które nie podały
szatanowi aktualnego czasu i rzuciły się do ucieczki, usłyszały odeń pogróżkę:
jutro nie będzie was na tym świecie. Nazajutrz obie się powiesiły. W ostatnich
dniach policja leszczyńska nie przyjęła żadnego zgłoszenia o samobójstwie, co
jednak nie dowodzi na sto procent, że tragedia taka nie miała miejsca. Naoczni
świadkowie zeznają, że szatan przemieszcza się czarną limuzyną marki wołga. Młoda
dziewczyna - powołując się na koleżankę, która go widziała - powiedziała do
kamery, że ostrowski diabeł wygląda niby jak człowiek, ale ma rogi i kopyta.
Odpytywani przez reportera mieszkańcy potwierdzali tę wersję, choć nie wszyscy
dają wiarę, że to prawda. Pewien chłopiec powiedział nawet: „Szatan? To bajka
dla małych dziewczynek, my się nie boimy, bo w to nie wierzymy”. Nie wszyscy
mieszkańcy ulegli psychozie - informował reporter - ale ludzi, którzy uwierzyli
w ziemskie istnienie szatana, jest sporo. O zmierzchu ulice Ostrowa pustoszeją.
Moją
relację można zakwestionować: nie wiemy, czy to w ogóle jest prawda, bośmy na
miejscu nie byli, to tylko telewizja pokazała. Informacja poznańskiego
„Teleskopu” była, według moich możliwości oceny rzetelna i wyczerpująca. Jej
wiarygodność usankcjonował przed kamerą oficer ostrowskiej policji, który
stwierdził, że w chwili obecnej psychoza w mieście się utrzymuje i na dzień
dzisiejszy oficjalne komunikaty władz o braku materialnych dowodów na obecność
w Ostrowie rzekomego diabła jej nie redukują.
Owszem,
doświadczenie życiowe uzasadnia wiarę w istnienie szatana. Jak sadzę,
współcześnie przybiera on postać tzw. agenta wpływu. Zresztą zawsze tak robił.
Już to był powabną kobietą, już fałszywym prorokiem, a nawet przebierał się w
ornat. Ale żeby racjonalny Wielkopolanin uwierzył, że szatan na ziemi mocuje
sobie na głowie rogi na gumce, a na stopy wkłada jakieś czadowo - odlotowe
obuwie?
A może...
to co się stało, czy wciąż się dzieje w Ostrowie Wielkopolskim - dzieje się
naprawdę, choć najmniej o tym wie policja państwowa, bo nie otrzymała
zgłoszenia? Oto zdeterminowany szatan, urażony tym, że Polacy przestali wierzyć
w jego ziemską aktywność, postanowił, nie bacząc na niuanse public relations, przypomnieć o swoim
istnieniu - z pomocą archaicznego stereotypu rogatego diabła z kopytami.
Trwoga...
21.09.1999
________________________
Na zdjęciu powyżej: czarna wołga. Poniżej: "szatan" - borowik szatański.
________________________
Na zdjęciu powyżej: czarna wołga. Poniżej: "szatan" - borowik szatański.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz