sobota, 6 czerwca 2020

              FELIETONY Z LAT 90. NA ŁAMACH "TYGODNIKA SOLIDARNOŚĆ"
                           
                         
      
    Zabili go i został skazany

     Kiedyś prasa brukowa epatowała czytelników zmyślonymi historiami typu „zabili go i uciekł”. Teraz wielkonakładowe gazety sensacyjne opisują prawdziwe ciągi zdarzeń:  zabili go, potem został za to skazany, a mordercy nie uciekli, bo ich nikt nie gonił; w drugiej instancji zawieszono wykonanie kary ze względu na stan ofiary, ale prokurator wniósł apelację.
„UCIEC PRZED SĄDEM. PROKURATOR OCHRANIA BANDYTĘ. Zastępca prokuratora generalnego zapobiegł uwięzieniu przestępcy. Prokurator kompromituje sąd”.
„ZŁODZIEJOM LEPIEJ. Łodzianin, który zranił nożem włamywacza, nie pójdzie do więzienia - zdecydował wczoraj łódzki sąd apelacyjny. Spędził jednak w areszcie dziewięć miesięcy, a złodzieje, przed którymi się bronił - ani jednego dnia”.
     Zacytowane tytuły i wytłuszczenia w ostatnich dniach  ukazały się jednak nie w prasie „brukowo-sensacyjnej”, lecz w dziennikach „Życie” i „Gazeta Wyborcza”.
     W sprawie Tomasza A., skazanego na  półtora roku więzienia za rozbój (m.in. użycie siekiery i rozbieranie ofiar do naga) we wsi Redencin, po czterech latach Sąd Rejonowy w Słupsku stracił cierpliwość i polecił doprowadzić bandytę do aresztu. Poprzednio sąd odroczył wykonanie kary ze względu ma maturę skazanego i zły stan psychiczny, a według tendencyjnej opinii poszkodowanych - z powodu ojca, ustosunkowanego słupskiego biznesmena. Tym razem w obronie młodego rozbójnika wystąpił formalnie poseł SLD Jan Sieńko. O pozostawieniu skazanego na wolności ostatecznie zadecydował - wbrew sądowi, ale zgodnie z kodeksem postępowania karnego - zastępca minister Hanny Suchockiej, Stefan Śnieżko. Wiceprokurator generalny wykorzystał formalny pretekst: skazany napisał prośbę o ułaskawienie do Prezydenta RP (które sąd rejonowy i okręgowy  zaopiniowały negatywnie!). Nie wiemy jeszcze, w jakim stopniu na decyzję Prezydenta wpłynie jego wrażliwość na sprawy ludzi młodych (stan psychiczny skazanego poprawił się, skutkiem czego maturę zdał i rozpoczął studia na politechnice). Obawiamy się, że jeśli we wsi Redencin ktoś  w przyszłości otrzyma druk  „Sąd taki a taki wzywa...” - dołoży go do kompostu. Takie sytuacje naruszają powagę wymiaru sprawiedliwości - powiedział dziennikarzowi „Życia” mec. Edward Wende - przecież w tej wsi sprawa jest znana, widząc to wszystko mieszkańcy na pewno stracili do niego zaufanie.
      Druga sprawa jest zamknięta. Sąd apelacyjny uznał ostatecznie, że Roman W. przekroczył granice obrony, ale działał pod wpływem strachu. „Uwolniony od kary” Roman W. po dziewięciu miesiącach aresztu (siedział w celi z Józefem B., oskarżonym w głośnej sprawie o zabójstwo złodzieja) wyszedł na wolność. Nie będzie się domagał za to odszkodowania, bo, jak wyznaje, ma dość sądów. Sprawa jest zakończona, a przecież poszkodowany, gdyby miał temperament Leppera, mógłby z niej uczynić początek kariery politycznej - zakładając na przykład stowarzyszenie na rzecz obrony przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Roman W. obronił siebie i swoje mienie przed włamywaczami, raniąc jednego z nich nożem fińskim w szyję (złodziej doznał trwałego uszczerbku na zdrowiu). Złodziei rozpoznano, ale nie aresztowano. Dopiero dwa miesiące temu prokuratura skierowała przeciw nim do sądu akt oskarżenia. Cały czas cieszą się wolnością i być może są w złym stanie psychicznym, bo przygotowują się do matury. Tuż po zajściu natomiast, aresztowanemu Romanowi W. prokuratura zarzuciła usiłowanie zabójstwa i zażądała czterech lat więzienia. Po wyroku sądu okręgowego pani prokurator nie dała za wygraną i złożyła apelację, bowiem włamywacze wyznali, że nie mieli przy sobie niebezpiecznych narzędzi, a w ogóle to się bali Romana W.  Opinia publiczna zadaje sobie to samo pytanie, które dziennikarze „Gazety Wyborczej” zadali rzeczniczce prokuratury apelacyjnej w Łodzi: Czy słusznie wsadzono do aresztu mężczyznę, który nie stwarzał żadnego zagrożenia i nie chciał uciekać? Niesłusznie, odpowiadają sobie zdrowi na umyśle obywatele i zastanawiają się, na jakiej zasadzie prokuratorzy stosują wobec sprawców bandyckich napadów domniemanie niewinności.
      Ten stan rzeczy rzeczniczka prokuratury uznaje widać za normalny, skoro w odpowiedzi lakonicznie wyjaśnia, że opinia społeczna różni się od poglądów prawnych. Dodajmy: opinia publiczna coraz częściej różni się od poglądów prawnych, co stwarza sytuację nienormalną, krytyczną i alarmującą. Nie jest bowiem prawo ustanawiane dla prawników, ale dla wszystkich obywateli;  wymiar sprawiedliwości natomiast nie może działać w pogłębiającej się sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem i społecznym poczuciem sprawiedliwości. Warto tu przypomnieć znany wiersz - sarkastyczną przypowieść Bertolta Brechta o tym, że władza straciła zaufanie do narodu i grozi mu zamianą na inny. Nie wydaje się dziś prawdopodobne, aby uparci sędziowie i prokuratorzy zmienili opinię publiczną; możliwe wydaje się to, że opinia publiczna wymusi zwolnienie z pracy tych prokuratorów (oni jeszcze nie są, na szczęście, dożywotni), którzy kompromitują wymiar sprawiedliwości. Adresatem takiego postulatu jest zwierzchniczka prokuratury, minister Hanna Suchocka. Wierzę, że gdy tylko znajdzie czas, to go rozpatrzy.
      O tym, że świat demokratyczny jest wielowymiarowy, wiedzieliśmy od dawna. Od kilku lat dojrzewało we mnie przeświadczenie, że istnieje inny, nieznany jeszcze w demokracjach wymiar. Dzisiaj wielu naszych obywateli  ma już pewność: III Rzeczpospolita wnosi do europejskiej wspólnoty narodów polski wymiar sprawiedliwości.
      Pierwszym, który intuicyjnie przewidział - dziewięć lat temu - odkrycie nowego wymiaru był prof. Adam Strzembosz. Pełniąc funkcję wiceministra sprawiedliwości nie znalazł jednak zrozumienia nawet u premiera Tadeusza Mazowieckiego i - w sposób staroświecki, bezgłośnie - złożył dymisję (jego zwierzchnikiem był Aleksander Bentkowski z ZSL). Krąży pogłoska, że nowy wymiar odkrył wreszcie wiceminister Leszek Piotrowski,  odwołany niedawno na wniosek minister Suchockiej.

1999

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz