sobota, 17 października 2020

                               Alfabet "Solidarności"     

                 


KPN 

Konfederacja Polski Niepodległej - partia polityczna, powstała w r. 1979, założona  przez Leszka Moczulskiego, Tadeusza Stańskiego i Romualda Szeremietiewa, jako - podaje Wikipedia - "pierwsza partia o charakterze antykomunistycznym w Europie Środkowo-Wschodniej w okresie postalinowskim". W ciągu pierwszych czterech miesięcy „karnawału Solidarności” aresztowano kolejno 7 działaczy KPN: Moczulskiego (już we wrześniu 1980), Zygmunta Goławskiego, Tadeusza Stańskiego (obu w listopadzie 1980), Krzysztofa BzdylaTadeusza Jandziszaka oraz Jerzego Sychuta (wszystkich w grudniu 1980), Romualda Szeremietiewa (w styczniu 1981). Członkowie i sympatycy KPN podjęli aktywną działalność w Komitetach Obrony Więzionych za Przekonania. Akcje protestacyjne KOWzaP-ów (zwłaszcza protesty głodowe i marsze protestacyjne w maju i czerwcu 1981) oraz wysiłki śmiertelnie chorego prymasa Stefana Wyszyńskiego doprowadziły do uwolnienia wszystkich aresztowanych działaczy KPN (6 czerwca 1981). 15 czerwca 1981 rozpoczął się przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie proces czterech przywódców KPN: Jandziszaka, Moczulskiego, Stańskiego i Szeremietiewa. Trzej ostatni na wniosek prokuratury 9 lipca 1981 zostali ponownie aresztowani

Gdy „karnawał Solidarności” był w pełni lata , przywódcy KPN siedzieli w więzieniu. Związek nie potrafił ich uwolnić, co świadczyło, że traci swą moc.  Nie wszyscy chcieli to dostrzec, a w lecie   tego roku wszyscy byli pochłonięci swoimi wyborami na szczeblu regionalnym.  Jednak oferta KPN z otwarcie głoszonym postulatem dążenia do niepodległości Polski zyskała popularność zwłaszcza wśród młodszych członków „S”. Zdarzyło się, że wskutek agitacji pani Moczulskiej do tej wyrazistej partii politycznej zapisały się jednego dnia setki młodych górników. Z drugiej strony, dla "S" KPN była pewnym problemem. Odrzucała przecież rewolucyjne „samoograniczenie”, a nikt rozsądny wtedy nie spodziewał się, że niepodległość da się wynegocjować, używając strajkowej presji. To, co się działo poza KPN, dla Moskwy i tak było wystarczającym powodem, żeby „wejść”, czyli zrobić inwazję  wojsk Paktu Warszawskiego, jak w Czechosłowacji w r. 1968.  Przygotowywany przez KPN ogólnopolski Marsz Gwiaździsty na Warszawę w obronie uwięzionych przywódców nie odbył się z przyczyny wprowadzenia stanu wojennego. Był też w „S” pogląd, zwłaszcza w gremiach doradczych, że więzienie KPN-owców  to „listek figowy” kierownictwa PZPR wobec Moskwy i trzeba się z tym pogodzić.  Stanowisko to podzielał Kuroń. W końcu jednak listek okazał się zbyt mały. Na dyskretnym spotkaniu tow. Rakowski przedstawił niesamowitą propozycję w imię wspólnej troski, aby „nie weszli”. Związek miałby poufnie zgodzić się uwięzienie 10 prominentnych działaczy, co będzie pokazane Moskwie jako eliminacja „ekstremy”, przy czym dano do zrozumienia, że wśród tych dziesięciu zrzuconych z sań wilkom na pożarcie na pewno winien znaleźć się… Kuroń.  Na zamkniętym posiedzeniu KKP sprawę zreferował jeden z uczestników spotkania, Zbigniew Bujak – zastrzegając, że on tylko sprawozdaje. Czy członkowie wysłuchali go w osłupieniu, mec. Siła-Nowicki, jako doradca wszczął żarliwą perswazję: na ołtarzu ojczyzny nieraz składano ofiary, poświęcenie jednostki dla ogółu to dla nas, Polaków nic nowego itd. Zakończył patetyczną deklaracją, że on, który za Stalina siedział z wyrokiem śmierci, niniejszym daje przykład i wpisuje się na pierwsze miejsce listy do uwięzienia. Członek KKP Lech Dymarski zapytał sarkastycznie, czy pan mecenas ma pewność, że jego kandydatura zostanie przyjęta, bo to nie KKP ma typować, listę ułożą „oni”, a my mamy się zgodzić. Antoni Kopaczewski stwierdził, że ta „oferta” w głosowaniu na pewno nie przejdzie, ale samo głosowanie byłoby czymś niepojętym, upokarzającym  i moralnie obrzydliwym. Ktoś inny wreszcie postawił pytanie, czy ten „listek figowy” za jakiś czas nie okaże się znów za mały.  Sprawa upadła.  


_______________________________________________________

Na zdjęciu: Romuald Szeremietiew i Leszek Moczulski przd sądem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz